"RÓŻA W RODZINIE" NR 3/102/Październik 2005

Powrót do okładki RwR

 

 

 

 

 

 

W numerze między innymi:

I co teraz z nami będzie - Ks. Bp Józef Zawitkowski

Sprawozdanie z pracy wolontariuszy - Marzena M. Kaproń

Jest wola boża… - Barbara Zybała

Dwadzieścia lat temu... - Teresa i Marek Tomczykowie

Umiała żyć, cierpieć, umierać - Teresa Duda

 

Sprawozdanie z pracy wolontariuszy

Uczniowie - wolontariusze gimnazjum oraz LO w Janowie Lubelskim w roku szkolnym 2004/05 podejmowali działania mające na celu niesienie pomocy potrzebującym, integrację dzieci i osób niepełnosprawnych, współpracę ze środowiskiem lokalnym.

Miejscem naszych akcji jest przede wszystkim szkoła, Dom Pomocy Społecznej w Janowie Lubelskim oraz każde miejsce, gdzie możemy nieść pomoc.

Nad wolontariuszami czuwają nauczyciele-wolontariusze: p. Marzena Kaproń, p. Urszula Wiechnik, p. Barbara Czarny oraz p. Mariusz Widz.

W bieżącym roku szkolnym podjęliśmy następujące działania:

Kontynuujemy cykl stałych spotkań „Niedziela wolontariatu” w DPS, podczas których wolontariusze przygotowują uroczystą oprawę mszy św. w każdą pierwszą niedzielę miesiąca. Ostatnia msza, w której uczestniczyliśmy w minionym roku szkolnym była mszą prymicyjną ks. Bartka Krzosa. Dostarczyła ona wszystkim wiele wzruszeń. Ks. Bartek udzielił błogosławieństwa prymicyjnego każdemu z nas.

Na prośbę Siostry Dyrektor DPS przygotowujemy cykl „Czuwań” – refleksyjnych spotkań wieczornych w kaplicy Domu.

l4 września ub. r. Dom Pomocy Społecznej w Janowie Lubelskim świętował swoje 50-lecie. Wszystko zaczęło się od uroczystej mszy świętej, której przewodził bp Marian Zimałek oraz ksiądz Infułat Edmund Markiewicz. Oprawą liturgii zajęli się wolontariusze z Gimnazjum, a także Liceum Ogólnokształcącego pod opieką nauczycieli – wolontariuszy. W pracę włączyła się p. Monika Fijałkowska.

Wspólnie z Janowskim Ośrodkiem Kultury przygotowaliśmy także gry i zabawy, które odbyły się po części oficjalnej. Mieszkańcy uczestniczyli w konkursach: szachowym, malarskim, pingpongowym, oraz wiedzy o DPS. Każdą drużyną opiekowała się wyznaczona do tego grupa wolontariuszy.

16 października 2004, w rocznicę powołania Jana Pawła II na Stolicę Piotrową, zgromadziliśmy się, aby dziękować Bogu za długi i owocny pontyfikat naszego rodaka. Spotkanie odbyło się w Domu Pomocy Społecznej. Tytuł czuwania: Panie, uczyń ze mnie narzędzie Twego pokoju...

W dniach 26.11 - 10.12.04 r. w naszej szkole zorganizowaliśmy zbiórkę trwałej żywności. Akacja ta została zorganizowana we współpracy z „Bankiem Żywności” z Lublina. W organizację akcji chętnie zaangażował się Samorząd Uczniowski oraz gospodarze klas. Żywność, za pośrednictwem Caritasu parafii św. Jana Chrzciciela, została oddana dla ubogich rodzin naszego miasta.

W piątek 17 grudnia 2004 r. zorganizowaliśmy czuwanie bożonarodzeniowe pt. Pójdźmy do Betlejem. Tego dnia podzieliśmy się z mieszkańcami DPS opłatkiem, życząc im spełnienia wszystkich marzeń oraz szczególnej opieki i łaski Bożej. Stroiki bożonarodzeniowe pomogli wykonać nam p. Elżbieta Sobótka oraz p. Krzysztof Biżek.

W dniach 3-15 listopada ub.r. wolontariusze pod opieką pani Barbary Czarny, zorganizowali zbiórkę książek, zabawek i przyborów szkolnych.

17 marca przygotowaliśmy dla pensjonariuszy DPS czuwanie wielkanocne Pod krzyżem. Pod czujnym okiem pani Elżbiety Sobótki oraz pani Wioletty Małysz wykonaliśmy stroiki wielkanocne. Dziękujemy pani Zofii Bartoszek, która zaopatrzyła nas w materiały potrzebne do stroików.

Czuwanie Pod krzyżem zostało także pokazane w kościele św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim w piątek 1 kwietnia o godz. 19.

25 maja 2005 wzięliśmy udział w stachuriadzie czyli „Gimnazjalnych dniach poezji i prozy”.

Stale współpracujemy z kapelanem szpitala ks. Krzysztofem Lipskim oraz z kapelanem DPS – ks. Tadeuszem.

5 czerwca 2005 roku odbył się piknik w Szklarni, który zorganizowali członkowie Stowarzyszenia Przyjaciół DPS. Uczestnikami spotkania byli mieszkańcy Domu Pomocy Społecznej oraz wolontariusze wraz z opiekunami. Zabawę umiliły konkursy i zabawy przygotowane przez młodzież, orkiestra oraz przejażdżki bryczką.

Zmieniliśmy szatę graficzną naszej strony internetowej. Przez cały rok wszystkie wydarzenia dokumentowaliśmy na stronie www.wolontariat.scholaris.pl bądź na stronie gimnazjum.

Pracę wolontariacką zakończyliśmy mszą św. 19 czerwca o godz. 18 w parafii św. Jana Chrzciciela, przygotowaliśmy oprawę muzyczną mszy.

Do pracy wolontariackiej oprócz młodzieży z gimnazjum włączyli się: 

- uczniowie LO - Barbara Kaproń, Tomasz Kosidło, Robert Ziółkowski i Piotr Warchoł;

- nauczyciele naszej szkoły – p. Elżbieta Sobótka, p. Wioletta Małysz, p. Zofia Bartoszek, p Mariusz Widz,

- sympatycy wolontariatu – Justyna Kłyś, Justyna Widz oraz Andrzej Gilas.

Wszystkim przyjaciołom wolontariuszy i osobom aktywnie pracującym w wolontariacie - serdecznie dziękujemy!

A tych, którzy chcą z nami pracować - zapraszamy.

Marzena M. Kaproń

 do góry 

Dwadzieścia lat temu...

W sierpniu i wrześniu 1985 r. Marek był mocno zaangażowany w pracach przygotowawczych do uroczystości Koronacji Obrazu Matki Bożej i Jej Syna. Kilka dni przed główną uroczystością przyszedł do domu z informacją, że spotkał nas wielki zaszczyt - ksiądz proboszcz Roman Kwieciński zaproponował, by rodzina nasza niosła Korony Matki Najświętszej i Pana Jezusa.

Trudno nam słowami wyrazić to, co działo się w naszych sercach. Najpierw było pytanie – dlaczego my? A następnie ogromna radość, wdzięczność i oczekiwanie na Ten dzień. Widocznie tak chciała Maryja, aby Jej Korony niosła rodzina wielodzietna.

Po duchowych przygotowaniach nadszedł wreszcie Dzień Koronacji – 8 września 1985 r. Święto Narodzenia NMP. Z ogromnym wzruszeniem wzięliśmy na ręce poduszki, na których leżały Korony. Ucałowaliśmy z dziećmi pobłogosławione przez Ojca Świętego Jana Pawła II Korony, a potem uczyniły to siostry zakonne, będące w tym czasie w zakrystii oraz wiele innych osób. Mąż niósł koronę Maryi, ja Pana Jezusa. Szliśmy w procesji koronacyjnej przed Cudownym Obrazem naszej Pani Janowskiej. Mówiłam córeczkom, żeby uważnie popatrzyły na wizerunek Matki Bożej, bo pewnie nigdy z tak bliska nie będą widziały Jej obrazu.

Nie mniej wzruszającym był moment przekazania któremuś z księży biskupów Koron, które umieszczono na ołtarzu polowym.

Uroczystość Koronacji przeżywaliśmy u stóp ołtarza polowego. Wszyscy pamiętają ten zimny, wietrzny i pochmurny dzień. Martwiliśmy się o nasze dzieci, żeby się nie przeziębiły. Matka z nieba jednak czuwała – nie miały nawet kataru i nie pamiętają żadnego chłodu.

Pytaliśmy teraz nasze córki, co z Dnia Koronacji zatrzymały w swej dziecięcej pamięci.

Justynka (miała wtedy 11 lat) powiedziała, że zazdrościła rodzicom, bo myślała, że to one będą niosły Koronę. Idąc po stopniach ołtarza polowego, trzymała mocno za rękę najmłodszą Kasię, żeby nie upadła. Nie pamięta wcale zimna, jedynie radość, wewnętrzną dumę, piękno oglądanych z bliska Koron i uśmiech Matki Boskiej z niesionego blisko nas obrazu.

Agnieszka (wówczas 8 lat). Najbardziej utkwił jej w pamięci moment nakładania Koron. Mówi, że wiał silny wiatr, a Obraz Matki Bożej trzymany przez kapłanów nie był stabilny. Bała się, że upadnie. Poza tym, była tak podekscytowana całą uroczystością, że dziś trudno jej uwierzyć w to, że wówczas było bardzo zimno. Zdziwiona też była ogromną ilością ludzi, którzy szczelnie wypełniali Plac Koronacyjny i część przyległych ulic.
Ewa (7 lat). Najbardziej pamięta moment przekazania Koron rodzicom i złożony pocałunek. Z dużym zainteresowaniem oglądała ich piękny kształt i kolorowe drogocenne kamienie ozdabiające obydwie korony. Przerażał ją duży tłum ludzi.

Kasia (5 lat) również pamięta moment ucałowania i widok Koron. Sama procesja była dla niej interesująca, zwłaszcza wielki orszak sióstr zakonnych, księży i biskupów idących przed nami, a szczególnie ksiądz biskup „w dużej czapce”, który ją pogłaskał, a potem się do nich uśmiechnął.
Wszystkie mówią, że z zainteresowaniem patrzyły na Obraz Matki Bożej w trakcie chwilowych postojów, gdy zmieniały się osoby niosące.

Dzisiaj, z perspektywy czasu, możemy stwierdzić, że Matka Najświętsza jest cały czas obecna w naszej rodzinie. Szczególnie w chwilach trudnych czujemy jej obecność. Doświadczyliśmy wiele razy pomocnej dłoni Maryi.

Teresa i Marek Tomczyk

do góry 

JEST WOLA BOŻA…

 

Już po raz czwarty pensjonariusze DPS w Janowie zaprezentowali nam spektakl (po części pantomimiczny) o tematyce religijnej. Przypomnijmy: we wrześniu 2004 r. – „Pod płaszczem Maryi”, w styczniu 2005 r. – „A słowo Ciałem się stało”, w kwietniu – „To nie gwoździe Cię przybiły”. Ten ostatni poświęcony był Janowi Pawłowi II po jego odejściu do domu Ojca.

Tym razem, 18 września, z okazji jubileuszu 20-lecia koronacji naszego janowskiego Cudownego Obrazu Matki Boskiej, na placu obok głównego wejścia do sanktuarium mogliśmy uczestniczyć w inscenizacji pt. „Bądź pozdrowiona, Bogurodzico”. Mimo chłodu przyszła grupa widzów, ale niewiele było dzieci i młodzieży, którym z pewnością przydałoby się przypomnienie lub uzupełnienie wiedzy o wydarzeniach sprzed lat, o Objawieniu, niezwykłych faktach mających znamiona cudów. Przydałoby się także i młodym i starszym przekonanie się, że zamiast tylko narzekać na los, można zrobić coś pożytecznego dla wspólnego dobra duchowego, można przełamywać bariery niepełnosprawności różnego rodzaju i uczestniczyć w tworzeniu życia parafii i środowiska. To pokazali nam podopieczni i pracownicy DPS. Ci, którzy byli wtedy na placu, szybko z widzów bijących brawa przemienili się we współwykonawców, włączając się w śpiewy i modlitwę.

Scenariusz opracowała - jak zwykle - p. Teresa Duda, opierając się na parafialnych kronikach, a w jego realizacji pomagało wiele osób. Wymienię tylko pracujących w DPS pp. Olechów, którzy byli cały czas widoczni i aktywni jako inspicjenci, tworzący tło muzyczne, ale także jako aktorzy: odtwarzali role wymagające większego wysiłku ruchowego i intelektualnego. Bóg im zapłać za to.

Pensjonariusze na wózkach inwalidzkich i sprawni ruchowo inscenizowali to, o czym czytali narratorzy (p. Teresa i ks. Ocimek). W ten sposób przypomniane zostały Objawienia z 1645 r. i początki kultu maryjnego, założenie miasta Janowa, ukazana rola ojców zakonników w pielęgnowaniu i rozwijaniu religijności miejscowego ludu oraz bardzo licznych pielgrzymów, a także w kształtowaniu postaw patriotycznych. W oparciu o istniejącą „Księgę cudów” pokazano kilka niezwykłych historii: uwolnienie z niewoli tatarskiej polskiego żołnierza, uleczenie chorego, uleczenie niewidomego, wskrzeszenie dziecka z Kocudzy. Przypomniano również mało znane wydarzenie z 1982 roku, gdy jedna z janowskich parafianek – p. F. Sowa – doznała uzdrowienia z ciężkiej niesprawności ruchowej, uzyskując zdolność samodzielnego poruszania się. To wszystko zdarzyło się dzięki wierze i gorącej modlitwie u stóp Pani Janowskiej, która nie pozostaje obojętna na prośby i u swego Syna wyjednuje potrzebne łaski.

W dalszym ciągu inscenizacji niezwykli aktorzy z DPS przypomnieli lata II wojny, bombardowania i cudowne ocalenie kościoła, wzrastający kult Matki Bożej Łaskawej i Różańcowej, którego wyrazem były założone kiedyś „pobożną ręką” korony na Obrazie, a wreszcie uroczystości koronacyjne, gdy za staraniem się ks. proboszcza Romana Kwiecińskiego, ówczesnych biskupów lubelskich – sufragana ks. Jana Śrutwy i ordynariusza ks. Bolesław Pylaka – Ojciec Święty Jan Paweł II dał przyzwolenie na oficjalne przyozdobienie skroni Maryi i jej Syna na janowskim obrazie koronami cesarskimi. Przypomnijmy: było to 8 września 1985 roku.

Wszystkim, którzy przygotowali tę wzruszającą inscenizację i w niej uczestniczyli jako wykonawcy, serdecznie gratulujemy pomysłu i jego realizacji, gratulujemy chęci i zdolności, gratulujemy siły do pokonywania wielu różnorodnych trudności, gratulujemy odwagi i uporu, bez których nie byłoby spektaklu i nie było ziarna, które zasiali w nas. Bóg wam zapłać.

Dziękując za piękne widowisko, ks. inf. E. Markiewicz zwrócił uwagę, że jeździmy do odległych sanktuariów maryjnych, gdy tu mamy również cudowne miejsce i Obraz, gdzie można doznać Bożej miłości i zlitowania, gdzie wierni doświadczali i doświadczają wielu łask, a tymczasem to nasze janowskie Święte Miejsce pustoszeje, „wyziębia się”, powszednieje. Czyżby sprawdzało się powiedzenie: „Cudze chwalicie, swego nie znacie”?

My, mieszkający na tej ziemi uświęconej przez Bożą Matkę, mamy do spełnienia wielką misję utrzymania i ożywiania kultu Matki i Jej Syna zgodnie z tym, co Maryja powiedziała przed 360 laty do Wojciecha Boskiego: „Jest wola Boża, aby chwała Jego na tym miejscu i pamiątka moja się sprawowała”. Te słowa są dla nas zobowiązaniem na co dzień – nie tylko z okazji odpustów, dożynek czy jubileuszy, nie tylko wtedy, gdy licznie przychodzą pielgrzymi z naszej i sąsiednich diecezji czy gdy przyjeżdżają księża biskupi. Codziennością powinna być dla nas modlitwa różańcowa w sanktuarium i w domach, życie zgodne z Ewangelią, codziennością uczestnictwo w mszach świętych, życie sakramentami, okazywanie przywiązania do Matki i Jej Syna. Październik – miesiąc różańca – może już być tego sprawdzianem.

PS. Za pięć lat będziemy obchodzić w całej diecezji srebrny Jubileusz 25-lecia Koronacji Cudownego Janowskiego Obrazu, co zapowiedział już ks. biskup ordynariusz Andrzej Dzięga. Wykorzystamy te 5 lat na doskonalenie duchowe i modlitwę; pomyślmy o tym, jak rozwinąć działalność naszego sanktuarium, jak zaznaczyć nasze przywiązanie do Pani Janowskiej i Jezusa. Może mieszkańcy Janowa – maryjnego miasta – zdobyliby się na jakieś dary duchowe… Może podjęliby też wysiłek materialny, by zakupić np. korony na kopię Obrazu noszoną jako feretron w czasie procesji lub wystawianego podczas nabożeństw w ołtarzu polowym? Może już zacząć zbiórkę złota i pieniędzy na ten cel?

Czekamy na opinie i propozycje.

Barbara Zybała

do góry 

Umiała żyć, cierpieć, umierać - ś.p. Krysi Rożek

Twoje oczy rozszerzały się

Jak ciemna sierpniowa noc

Zakrywając łzę

To co trwoży

Co się skarży i co boli

Ciszą okryta

Dyskretnie odeszłaś

Wieczności dopełniając miarę

Wiedziona Promieniem

W Słońca blask

Co wiecznie trwa

22.08.2005 r.

 

Przyjaciółko wspólnych wędrówek, okazjonalnych spotkań: na imieninach, kolędowaniu czy na modlitwie. Z naszego grona odeszłaś pierwsza, zostało puste miejsce na wózku, przy stole, w kościele. Żyjąc swoim cierpieniem umiałaś nawiązywać przyjaźnie, umiałaś nieść uśmiech, dobro i życzliwość, obdarzać innych sobą, umiałaś tak szczerze kochać i modlić się. Przed Panem ogarniałaś tak wiele spraw, problemów rodzinnych, społecznych i omodlałaś je. Tak głęboko w sercu nosiłaś kapłanów, ich zabieganie, troski, słabości i wzmacniałaś siłą modlitwy. Modliłaś się i za mnie - wiem, ale wierzę, że dzisiaj Twoja modlitwa ma jeszcze większe znaczenie, dziękuję.

Swoją postawą uczyłaś, jak żyć i jak odchodzić. Choroba Cię miażdżyła tak wiele lat, a Ty szłaś ze swoim Krzyżem, niejednokrotnie mocno trzymając za rękę Maryję, bo czasem było tak ciężko, ale zawsze ze spokojem i ufnością.

Przed rokiem, wzmożony atak choroby rzucił Cię na łóżko szpitalne. Dzięki wielkiemu zaangażowaniu lekarzy i reszty personelu, wróciłaś do życia. W rozmowie powiedziałaś: „Jestem gotowa.” Pomyślałam wtedy, że rozmawiam ze Świętą. Ale miałaś podarowany jeszcze jeden rok. Wykorzystywałaś go intensywnie; na modlitwę, opiekę nad małym Dawidkiem i ostatnio Bartoszkiem, brałaś udział w spotkaniach „Effaty, ”często na Mszach Św. włączałaś się do czytania lekcji lub modlitwy wiernych, uczestniczyłaś wraz z grupą osób niepełnosprawnych we wczasorekolekcjach organizowanych przez ks. St. Michała Budzyńskiego w Dubience nad Bugiem, przybywałaś do Sanktuarium na uroczystości odpustowe - ostatnio na Św. Piotra i Pawła. Jeszcze 2 sierpnia uczestniczyłaś we Mszy Św. pielgrzymkowej, odprowadziłaś pielgrzymów zdążających na Jasną Górę do Lipy, w towarzystwie sióstr Ani i Stasi. Jak wdzięczna byłaś siostrze Uli za chustę i znaczek pielgrzymkowy, a tym dniem, zaliczyłaś swoją XIV Pieszą Pielgrzymkę.

A potem, już tak szybko cierpienie objęło Twoje ciało. Ostatnie dni życia upływały w wielkim bólu – krwotoki, duszności, bezsilność, rozsadzanie brzucha, ale także w bliskości z Panem Bogiem poprzez przyjmowanie Komunii Św., modlitwę, wśród rodziny i przyjaciół.

Ostatnie 2 godziny życia. Na moją propozycję przyjęcia Sakramentu Chorych, po którym czasem łagodzi się ból, powiedziałaś: „Chcę przyjąć, ja się nie boję”. Z rąk ks. Tadeusza, kapelana DPS-u przyjęłaś Wiatyk. Świadomie i z wielką żarliwością włączałaś się w modlitwy kapłana i... tuż po Jego odejściu, tak cicho, spokojnie odeszłaś – wierzę – do Domu Ojca, przez przyczynę Matki Bożej Bolesnej.

A potem był pogrzeb w Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Janowie, gdzie tyle razy przebywałaś na modlitwie. Ale czy spodziewałaś się, Krysiu, że w Twej ostatniej ziemskiej uroczystości będzie zanosiło do Boga prośby siedmiu kapłanów, sprawując Najświętszą Ofiarę? Byli to Księża: Infułat E. Markiewicz, dziekan St. M. Budzyński, Dyrektor Sandomierskiej „Caritas” B. Pitucha, Proboszcz D. Socha, T. Orzeł, M. Gątarz i M. Zybała. Czy spodziewałaś się, że przybędzie tak wiele sióstr i braci niepełnosprawnych, przyjaciół z odległych stron Lubelszczyzny? Ich modlitwy przed Panem oraz przyjęta Komunia Św., były wyrazem wielkiej przyjaźni i solidarności z Tobą.


Przez 50 lat

Przybita do inwalidzkiego wózka jak do Krzyża,

Swą delikatnością, duchem ofiary

Uczyłaś życia

Gdy Twoje, ograniczały cztery ściany.

[...] Siostro Krysiu, postawą swego życia i cierpienia dałaś najpiękniejsze świadectwo – wyzwanie naszym dniom, przepełnionym agresją, krzykiem, i złością - że można żyć dobrze i cierpieć świadomie, lecz cicho i bez rozgłosu. Dziękuję Ci za to.

Na Tobie spełniły się słowa: „Dobrze żyć – to wiele, dobrze umrzeć – to wszystko”, które są dewizą „Stowarzyszenia Matki Bożej Bolesnej Patronki Dobrej Śmierci”, do którego należałaś. Tak po ludzku sądząc i obserwując ostatnie godziny Twojego odejścia, to jakby sama Matka Najświętsza przeprowadzała Cię za rękę przez próg wieczności do Krainy Życia.

Dziś, gdy zatrzymał się zegar Twojego czasu, [...] Twoim głosem, Krysiu, z nadzieją wołam: Weź mnie o Panie, jak dziecko zabłąkane za rękę i ze świata – jak z puszczy bezludnej wyprowadź. Jak łania pragnie wody ze strumienia, tak dusza moja pragnie Ciebie, Panie. Usłysz wołanie moje i zabierz mnie, bym w niebie – Ciebie mogła miłować. Dzisiaj już jestem w Tobie, Panie, i żyję Twoim wielkim Zmartwychwstaniem.

Krysiu, odpoczywaj w Panu, w Domu naszego Ojca. Pozostaniesz w moim, w naszych sercach, modlitwach. Módlmy się za siebie nawzajem.

Teresa

do góry