"RÓŻA W RODZINIE" NR 3/114/ Wrzesień 2008

Powrót do okładki RwR

W bieżącym numerze między innymi:

Okaż, że jesteś Matką! – ks, bp Józef Zawitkowski,

26 Janowska Pielgrzymka - kronika pielgrzymki,

Wczasorekolekcje niepełnosprawnych - Darek Jargiło,

Doświadczenie wspólnoty z Bogiem i drugim człowiekiem k. Witold,

Pisane z uśmiechem i w biegu Józef Łukasiewicz,

Pielgrzymka do Sanktuariów Maryjnych Europy Zachodniej - Kazimierz Komacki.

Zapraszamy do lektury!


 

PISANE Z UŚMIECHEM I W BIEGU

 

Nie znam się na poezji, więc nie wiem, czy ks. kan. Henryk Samul jest poetą, ale nie mam wątpliwości, że jako niezwykły człowiek i kapłan, wart jest tomiku, jaki właśnie się ukazał*. Bo to, co powstawało w głowie Księdza warte jest ocalenia. Nie wiem też, jaki będzie odbiór czytelnika, ale skoro Nikifor Krynicki znalazł (już po śmierci) uznanie jako artysta, to kto wie, czy ks. Kanonik nie jest takim „Nikiforem słowa” – godnym co najmniej książki.

Autora można nazwać swego rodzaju twórczym fenomenem, bo skłonność do zapisywania obserwacji, wrażeń i nastrojów w wierszowanej formie odczuwał już w szkolnych latach i to mu pozostało na całe życie. Zatem tomik jest niejako poetyckim bilansem życia i nieustannego zachwytu nad urodą świata i wdzięczności Panu Bogu – świata Stworzycielowi. 

Ksiądz Henryk sytuuje się w tych wierszach w równej mierze jako obserwator, ale też i moralistka. Z poziomu kapłana czuje się uprawniony, by wypowiadać rady i przestrogi, a przez to - służyć dobru człowieka. A prawdy, które głosi, czerpie z Ewangelii; niezmiernie ufna i głęboka wiara jest dla niego motywacją, by kierować do odbiorcy moralne przesłanie. Parafrazując ks. Jana Twardowskiego, można powiedzieć, że u ks. Samula „Pan Bóg jest jak Pan Bóg - pewny i prawdziwy, a nie jak u filozofów - garbaty i krzywy”.

Wiersze pisane są jego życiem, sercem i krwią z serdecznego palca. Powstają zupełnie przypadkowo, na skutek impulsu. Pisał tak, jakby on sam był w środku każdego wiersza, jakby z duszą i ciałem przedzierał się przez jasności i ciemności życia, a wszystko z optymizmem i humorem, który nie opuszcza go przez całe życie

Na koniec próbka twórczości ks. H. Samula:

 

Gdy na kapłana

chcesz rzec złe słowo,

wstrzymaj się trochę

ze swoją mową.

 

Pomyśl jak trudna

jest jego droga

co dzień na ołtarze

sprowadza Pana Boga.

 

Na Jasną Górę tu

on prowadzi ludzi,

a jak się stara,

ile się natrudzi!

 

Trzeba go zrozumieć,

upaść na kolana,

stałą modlitwą

wesprzeć kapłana.

 

PS Wiadomość najradośniejsza: ks. kan. Henryk Samul żyje, ma się dobrze i jeśli tylko nie osłabi jego sił witalnych (oraz twórczych) „łatanie dziur” w postaci licznych zastępstw na przeróżnych parafiach - jeszcze niejeden tomik sprokuruje.

do góry


WCZASO-REKOLEKCJE NIEPEŁNOSPRAWNYCH

 

Dubienka to niewielkie miasteczko nad Bugiem. Po niecałych czterech godzinach jesteśmy na miejscu, Tomek i ja ulokowaliśmy się w pokoju i cierpliwie czekamy na przyjazd innych uczestników rekolekcji. Przybywali przeważnie z południowej Lubelszczyzny, najwięcej z Janowa, ale byli też z Lublina, Zamościa i innych mniejszych miejscowości. Gdy wszyscy dotarli, udaliśmy się do kościoła na uroczystą Mszę św. którą odprawił nasz wspaniały ojciec duchowny, inicjator i spiritus movens całego przedsięwzięcia - ks. Stanisław Michał Budzyński. Potem była wspólna kolacja i zapoznanie z uczestnikami i z harmonogramem dnia.

Codziennie były Godzinki, konferencje, modlitwa różańcowa, Msza św. a w wolnych chwilach luźne rozmowy, śpiewy i wyprawy w plener. W sumie było nas około sześćdziesięciu osób, w tym ponad dwadzieścia na wózkach, trochę chodziło o kulach, a reszta to wolontariusze, bez pomocy których takie przedsięwzięcie byłoby niemożliwe.

Na tych rekolekcjach po raz pierwszy w życiu widziałem kapłana na wózku. Opowiadał o miłości Jezusa i o swoim wypadku samochodowym, a podsumował, że nie ma takiego bólu, którego Jezus by nie przeżył; wiem, że, gdy mnie bolą plecy, Jego też bolały i cokolwiek by mi nie dokuczało, On już tego doświadczył przede mną, gdy poniósł moje grzechy na Golgotę. Mówiąc te słowa cały czas się uśmiechał i był bardzo pogodny, bo uśmiech – mówił - skraca dystans i jest zrozumiały dla wszystkich. Takiej pogody ducha, trudno szukać nawet u zdrowych, a co dopiero u osób przewlekle chorych. Lecz i ów ks. Marek miewa czasem łzy w oczach, bo w życiu przecież bywa różnie, lecz idąc z Jezusem, niczego nie muszę się lękać, On jest moją mocą i siłą.

Lecz to nie koniec moich zdumień. Któregoś dnia przyjechał ks. Roman. Gdy zaczął odprawiać Mszę, nie widziałem w nim nic szczególnego dopiero gdy zaczął mówić kazanie, rozpłakał się i długo nie mógł wydobyć z siebie ani słowa. Po dłuższej chwili, gdy emocje opadły, zrozumiałem, co się dzieje. Po operacji nowotworu, który umiejscowił się w jego głowie, musiał uczyć się wszystkiego od nowa, chodzić, mówić, odprawiać Mszę i wszystkich innych czynności - jak małe dziecko, które poznaje świat. Przyjechał podzielić się z nami, niepełnosprawnymi, swoimi przeżyciami, że i kapłan, choć jest pod szczególną Bożą opieką, nie jest uchroniony od cierpienia krzyża.

Takie świadectwa dają do myślenia, że każdy z nas jest zaproszony do dźwigania krzyża, ale trzeba nam to robić z Jezusem, bo jeśli dziś z Nim razem cierpimy, kiedyś razem z Nim będziemy się radować radością, która nie przemija, która trwa wiecznie a tą radością jest On sam.

Darek Jargiło

do góry


DOŚWIADCZENIE WSPÓLNOTY Z BOGIEM I DRUGIM CZŁOWIEKIEM

Tuż po zakończeniu roku szkolnego młodzież z naszej parafii i parafii p.w. św. Jadwigi wyjechała na wakacyjne turnusy organizowane przez Ruch Światło - Życie Diecezji Sandomierskiej. Większość z nich odbywała się w Bieszczadach – Skorodne, Ropienka, Rudenka, Uherce Mineralne.

Turnusy oazowe trwały pełnych 15 dni plus dzień przyjazdu i odjazdu, w sumie 17 dni niezapomnianych wrażeń we wspólnocie ludzi młodych, którzy w kontekście ewangelicznej wiary odkrywali prawdę o sobie dotykając piękna bieszczadzkiej przyrody. Oprócz stałych punktów rekolekcji oazowych takich jak: Msza św., celebracje Słowa Bożego (nabożeństwa), droga krzyżowa, nie zabrakło czasu na wspólne zabawy i wycieczki.

Wieczory pogodne – bo tak nazywają się w żargonie oazowym wieczorne zabawy gromadziły nas przy ognisku albo też na ulubionych tańcach integracyjnych. W tym czasie również podejmowano tematy dotyczące trzeźwości (Krucjata Wyzwolenia Człowieka) oraz problemy związane z różnego rodzaju uzależnieniami. Były też spotkania z ciekawymi ludźmi.

Korzystając ze sprzyjającej pogody wędrowaliśmy po bieszczadzkich szlakach. Byliśmy na Tarnicy, Połoninie Wetlińskiej, w Ustrzykach Górnych i nad Soliną. Drogę Krzyżową odprawialiśmy w Dukli i na Kalwarii Pacławskiej. Byliśmy też w kościele i pustelni w Dukli gdzie mieszkał i pracował św. Jan z Dukli. Nawiedziliśmy też Miejsce Piastowe gdzie na początku XX w. błogosławiony ks. Bronisław Markiewicz założył zgromadzenie Księży Michalitów, aby mogło podejmować pracę z młodzieżą zaniedbaną i biedną. Mieliśmy też okazję dotknąć bogactwa kulturowego Bieszczadów podziwiając wspaniałe cerkwie prawosławne i grekokatolickie.

Wszystkie wspólnoty oazowe zgromadziły się w Jasieniu w Sanktuarium Matki Bożej Królowej Bieszczad na tzw. Dniu Wspólnoty. Naszej modlitwie przewodniczył ks. bp. Andrzej Dzięga, Ordynariusz Diecezji Sandomierskiej.

Pełni wrażeń wróciliśmy do naszych domów bogatsi o nowe doświadczenie wspólnoty z Bogiem i drugim człowiekiem. Do dziś przed naszymi oczami przesuwają się wspaniałe obrazy z bieszczadzkimi krajobrazami.

Dziękujemy wszystkim, szczególnie Urzędowi Miejskiemu w Janowie Lubelskim, za pomoc w zorganizowaniu tych niezapomnianych wakacji. O naszych dobrodziejach pamiętamy w modlitwie, a nasza sumienna praca i umiłowanie ojczystej ziemi niech będzie najlepszym wyrazem wdzięczności.

W czasie tegorocznych wakacji również Liturgiczna Służba Ołtarza – Ministranci mieli swoje rekolekcje i spotkania, które odbywały się w Radomyślu nad Sanem.

W ostatnie wakacyjne dni zorganizowano jeszcze wycieczkę dla wspólnot młodzieżowych działających przy parafii św. Jana Chrzciciela: ministrantów, oazy, wspólnoty Jana Pawła II, KSM-u, oraz kapeli pielgrzymkowej - razem 44 osoby.

Wyruszyliśmy we środę 27 sierpnia 2008 r. rozpoczynając nasze zwiedzanie od Rezerwatu Skalnego Prządki w Czarnorzecko-Strzyżowskim Parku Krajobrazowym. Następnie pojechaliśmy do Skansenu Muzeum Przemysłu Naftowego im. Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce koło Krosna. Tam mieliśmy okazję zapoznać się z historią i współczesnością wydobycia ropy naftowej. Jadąc do Sanktuarium Matki Bożej Królowej Nieba i Ziemi w Jaśliskach tuż przy granicy ze Słowacją, zatrzymaliśmy się jeszcze w Dukli gdzie modliliśmy się przy relikwiach św. Jana z Dukli i zwiedzaliśmy Duklę. Na wieczór dotarliśmy do naszej bazy w Olchowej k/Leska. Następnego dnia po Mszy świętej i śniadaniu wyruszyliśmy do Wetliny. Po zdobyciu Połoniny Wetlińskiej pojechaliśmy do Ustrzyk Górnych a następnie nad Solinę. Wieczór spędziliśmy przy ognisku w Olchowej.

Wracając w piątek 29 sierpnia przez Przemyśl zatrzymaliśmy się w Sanktuarium Matki Bożej Zagórskiej w Zagórzu. Tam też zwiedzaliśmy ruiny klasztoru karmelitów. Jadąc piękną widokową trasą przez pasmo Gór Słonnych zatrzymaliśmy się w Krasiczynie. gdzie zwiedzaliśmy park. W Przemyślu zaś byliśmy na Kopcu Tatarskim oraz w katedrze katolickiej i grekokatolickiej. Ponadto zwiedzaliśmy miasto.

Pełni wrażeń wieczorem wróciliśmy do Janowa.

myszorek

 

do góry

(C) 2001-2008 Webmaster