"RÓŻA W RODZINIE" NR 2 (132) CZERWIEC 2013

Powrót do okładki RwR

 

 W numerze 2/2013 między innymi:

Klękam przed Tobą - Wielka Tajemnico - Ks. Bp Józef Zawitkowski

Nasi Patroni - Redakcja

Starość nie radość…? - Ks. Bartłomiej Krzos

Na pielgrzymim szlaku - Ks. Sławomir Machowski

Ksiądz Piotr Bajkiewicz - Józef Łukasiewicz

Kapłańska droga ks. Jana - Maria Molicka

Więcej niż przygoda - ks. Jan Sobczak

Janowskie epitafia - Regina Smoter Grzeszkiewicz


NA PIELGRZYMIM SZLAKU

Jest słoneczny sierpniowy poranek. Na placu obok naszego kościoła pojawia się coraz więcej ludzi. Niektórzy witają z radością swoich przyjaciół, wymieniają uściski, inni modlą się. Za chwilę wszyscy będą uczestniczyć we Mszy świętej, by po niej wyruszyć w drogę. Rozpoczyna się kolejna Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę.

Niektórzy wyruszają po raz pierwszy, może z obawą, czy dadzą radę. Ale dla wielu z nas jest to już któraś z kolei piesza pielgrzymka. Każdego roku, kiedy przychodzi sierpień, zostawiamy dom z jego wygodami i idziemy do Matki.

Co każe nam podejmować ten trud? Przede wszystkim wiara. Dla nas wszystkich pielgrzymka jest sposobem przeżywania i pogłębiania naszej wiary. Jest przestrzenią, w której doświadczamy spotkania z Bogiem. Wielu z nas wyrusza na pielgrzymi szlak z konkretną intencją. Dziękujemy Bogu, prosimy o łaski, a wszystko przez ręce Maryi, naszej Matki.

Pielgrzymka daje nam także konkretne doświadczenie wspólnoty. Nie tylko zwracamy się do siebie „siostro”, „bracie”, ale naprawdę czujemy, że jesteśmy RAZEM. Razem idziemy, modlimy się, przeżywamy radość, dzielimy trudy. To jest bardzo konkretne doświadczenie miłości jako ofiary, daru z siebie. Z drugiej strony tam naprawdę czuje się bliskość drugiego człowieka! Zawsze można liczyć na czyjąś pomoc! Pamiętam, jak któregoś roku na postoju jednego z braci ukąsiła pszczoła, co wywołało groźną dla życia reakcję alergiczną. Siostry z Grupy Medycznej i Brat Lekarz natychmiast pośpieszyli nastolatkowi z pomocą dosłownie ratując mu życie. Następnego roku na tym samym postoju ten brat przyszedł do Grupy Medycznej z kawą i słodyczami. Powiedział, że chce w ten sposób podziękować za uratowanie i dodał, że co roku w tym miejscu będzie przychodził do Grupy Medycznej z poczęstunkiem, wspominając tamtą chwilę. Piękna szkoła wdzięczności!

Tej wdzięczności uczymy się także w relacjach z tymi, których spotykamy po drodze, którzy nas przyjmują na posiłek, czy na nocleg. Oni także uczą nas czynnej miłości. Często z tych spotkań rodzą się przyjaźnie na całe lata. Wiele lat temu pełniliśmy, wraz z kolegą, posługę kwatermistrzów. Przygotowywaliśmy noclegi. Kiedy odwiedziliśmy już wszystkich gospodarzy w „naszej” wiosce, okazało się, że nie wystarczy nam noclegów dla każdego pielgrzyma. Rozpoczęliśmy kolejny obchód tych samych domostw. Kiedy przyszliśmy z naszym problemem do Pani B., która zawsze serdecznie nas przyjmowała, ona rozpłakała się i choć już wcześniej zadeklarowała chęć przyjęcia dużej grupy pielgrzymów, teraz zaproponowała, że przyjmie jeszcze drugie tyle. Do dziś wspominam tę chwilę z wdzięcznością, a co roku, kiedy idę w pielgrzymce, staram się odwiedzić dobrą Panią B.

Pielgrzymka jest wreszcie świadectwem wiary, która, jak pisze Apostoł, działa przez miłość. Wszystko na pielgrzymce jest okazją do dawania świadectwa. Modlitwa, podejmowanie posług pielgrzymkowych, wzajemna pomoc, spotkania z ludźmi, którzy nas podejmują. Każdy, nawet najdrobniejszy, gest uczyniony z miłości staje się świadectwem o Tym, który jest Źródłem Miłości.

W ten sposób pielgrzymowanie staje się dla nas szkołą życia, istotną częścią życia. A ponieważ każdy człowiek odczuwa naturalną potrzebę dzielenia się tym, co dla niego ważne i istotne, dlatego czynię to i ja. Dzielę się tym, co stanowi ogromną wartość w moim życiu i co daje mi prawdziwą radość.
Papież Benedykt XVI napisał w Liście apostolskim Porta fidei ogłaszającym Rok Wiary: „«Podwoje wiary» są dla nas zawsze otwarte. Wprowadzają nas one do życia w komunii z Bogiem i pozwalają na wejście do Jego Kościoła. Próg ten można przekroczyć, kiedy głoszone jest Słowo Boże, a serce pozwala się kształtować łaską, która przemienia. Przekroczenie tych podwoi oznacza wyruszenie w drogę, która trwa całe życie”.

A może konkretnym znakiem tego przekroczenia progu i wyruszenia w drogę będzie dla Ciebie w tym roku wyruszenie na pielgrzymkę? Nie bój się, spróbuj! Wielu z tych, którzy kiedyś odważyli się i spróbowali, dzisiaj nie wyobraża sobie życia bez corocznego pielgrzymowania. Lubię piosenkę, którą często śpiewa się podczas pielgrzymkowych pożegnań:

Bóg zapłać Wam, Bóg zapłać Wam, Bóg zapłać Wam, bo być może za rok znów spotkamy się! Bóg zapłać Wam!

Szczęść Boże Wam, Szczęść Boże Wam, Szczęść Boże Wam, bo być może za rok znów spotkamy się! Szczęść Boże Wam!

Ona dobrze oddaje ducha pielgrzymkowej rodziny, która każdego roku spotyka się, by wędrować do Matki. Mam nadzieję, że tym razem spotkamy się i z Wami… Do zobaczenia na pielgrzymim szlaku!

Ks. Sławomir Machowski

do góry


KSIĄDZ PIOTR BAJKIEWICZ (1898-1940)

Pierwszy grób, na jaki się natkniemy wchodząc główną bramą na janowski cmentarz, należy do Rozalii Zawisza – matki byłego proboszcza Michała Zawiszy, oraz ks. Piotra Bajkiewicza. Kim był ten kapłan? Jak z Litwy trafił do naszego miasta, by tutaj zakończyć życie?

Ksiądz Piotr Bajkiewicz urodził się 7 kwietna 1898 r. w Grodnie. Tam pobierał nauki szkolne i ukończył seminarium duchowne. Jako kapłan pracował od 1924 r. w Niemnie (obecnie Brzozówka), gdzie zbudował nowy kościół. Ponadto uczył religii w szkołach w Sielcu, Rudzie i Ogrodnikach. Przemieszczał się motocyklem marki harley co było niezwykłą rzadkością, jak na owe czasy. Od 1927 był kapelanem rezerwy Wojska Polskiego. Był skierowany na studia w Instytucie Papieskim w Rzymie, ale brak potwierdzenia czy te studia odbył. Od 1936 r. został prefektem w Gimnazjum im. Hetmana K. Chodkiewicza w Lidzie. Jedna z jego uczennic, Halina Wilczyńska, wspomina po latach: „Był człowiekiem niezwykłym, obdarzonym szczególną charyzmą, potrafił oczarować młodzież od najmłodszych do najstarszych. […] Około 90% młodzieży wyznania rzymsko-katolickiego należało do Sodalicji Mariańskiej. Mieliśmy swój sztandar, z którym chodziliśmy na procesje. Dziewczynki nosiły specjalne duże medaliki na błękitnych wstążkach, a chłopcy takie same medaliki, tylko z małą błękitną kokardką, przypięte do klapy mundurka. Ksiądz Prefekt miał aparat fotograficzny i zrobił nam mnóstwo zdjęć […]. Organizował wiele wspaniałych wycieczek, np. do Kalwarii Wileńskiej, a do Ostrej Bramy - prawie co roku. Nikogo do niczego nie zmuszał, a wszyscy postępowali tak jak On sobie życzył. Pamiętam, że w każdą pierwszą sobotę miesiąca biegałyśmy około 3-ch km do kościoła na godzinę 6,30 na «Godzinki». Nauczył nas pięknie śpiewać m.in. śpiewów Mszy Gregoriańskiej, Mszy Recytowanej po łacinie itp.

Był obdarzony szczególną charyzmą, patronował harcerstwu, organizował pielgrzymki i wycieczki, zwłaszcza do Ostrej Bramy. Cechowała go olbrzymia tolerancja. Zapraszał, a nawet zachęcał uczniów innych wyznań do uczestniczenia w lekcjach religii i brania udziału w dyskusjach religijnych; często żydzi i prawosławni pozostawali na jego lekcję religii. Zachowywał się dość oryginalnie. Chodził w czarnej pelerynie, której jedna połowa była przerzucona na ramię. Idąc, zresztą dość szybko, zawsze czytał brewiarz nie zwracając pozornie uwagi na to co się dookoła dzieje. Oprócz zeszytów do religii z normalnymi zapisami objętymi programem szkolnym. jego uczniowie mieli również specjalne ozdobne grube zeszyty z tak zwanymi „złotymi myślami”. Inna uczennica, Maria Bukatko, wspomina jedną z tych „myśli”: „Z drogi wytkniętej nigdy nie zbaczaj, / Zawsze cierp, kochaj, milcz i przebaczaj. (A gdy cię będą goryczą napawać -) Ucz się za kamień chlebem oddawać”.

Był ponadto żarliwym patriotą i w tym duchu kształcił młodzież. Jan Stanisławski wspomina niezapomnianego opiekuna duchowego i wychowawcę, wykładowcę religii ks. Piotra Bajkiewicza: „Cieszył się ogromnym autorytetem, wiedzą wszechstronną, jako niezrównany pedagog i przyjaciel młodzieży. Postawa wymagającego dodawała mu autorytetu”.

Po wejściu do Grodna w 1920 roku bolszewików, księży i kleryków poddano okrutnym prześladowaniom i fizycznym znęcaniu się. Również ks. Bajkiewicz był torturowany i miał podcięty język. Mówił przez to niewyraźnie, ale był tak kochany przez wiernych, że nawet nie zauważano tej jego wady.

Gdy 17 września 1939 r. weszli do Polski Sowieci, odżyły jego przykre przeżycia sprzed 19 lat. Dostał ataku serca i uciekł do Wielkopolski, a stamtąd niebawem do Janowa Lubelskiego. Dlaczego do Janowa – nie wiadomo, można jedynie przypuszczać, że znał janowskiego proboszcza, ks. Józefa Dąbrowskiego, który znany był ze swojej patriotycznej endeckiej postawy i antysowieckich poglądów. Inna hipoteza sugeruje, że ks. Piotr Bajkiewicz miał rodzinę w Janowie. Zamieszkiwali tu bowiem Wiktoria i Aleksander Dołęga–Dołęgowscy, a Wiktoria nosiła panieńskie nazwisko Bajkowska. (Grób Aleksandra Dołęgi-Dołęgowskiego jest na janowskim cmentarzu).

Ksiądz Piotr Bajkiewicz po kilku miesiącach pobytu w Janowie zmarł na serce w tutejszym szpitalu i – tu ciekawostka – ks. Dąbrowski nie wpisał go do księgi zmarłych oraz zadecydował, by go pochować w grobie kobiety, Rozalii Zawisza, matki poprzedniego proboszcza. Czyżby w ten sposób chciał go dokładnie ukryć przed zemstą Sowietów?

Józef Łukasiewicz

do góry


Wydawca:

Parafia św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim

Redaguje zespół:

Dyrektor Redakcji: ks. dr Jacek Staszak

Redaktor naczelny: Józef Łukasiewicz

Asystent kościelny: ks. Michał Majecki

Adres redakcji:

Parafia Rzymskokatolicka p.w. św. Jana Chrzciciela

23-300 Janów Lubelski, ul. Szewska 1, tel. (0-15) 872-01-11

(C) 2001-2012