"RÓŻA W RODZINIE" NR 3 (133) WRZESIEŃ 2013

Powrót do okładki RwR

 

 W numerze 3/2013 między innymi:

Jesteśmy stróżami naszych braci - Ks. Bp Józef Zawitkowski

Opis statystyczny miasta Janowa. z dnia 20 marca 1860 r. - JŁ

Wspomnienie serca - Ania Jaremek

Przywracanie pamięci - Józef Łukasiewicz

W poszukiwaniu własnych korzeni - Maciej Orzeszko

Powstanie Styczniowe – Józef Łukasiewicz


WSPOMNIENIE SERCA

Kiedy dotarła do mnie smutna wiadomość o śmierci Śp. Księdza Kanonika Henryka Samula, czas jakby się zatrzymał, a przynajmniej dla mnie. W tym momencie przed oczyma miałam wszystkie chwile spędzone w Jego towarzystwie, począwszy od tych w kościele parafialnym p.w. Św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Godziszowie, gdzie tyle lat pełnił swoją służbę kapłańską, poprzez wspólne pielgrzymowanie z Janowską Pieszą Pielgrzymką na Jasną Górę, skończywszy na tym ostatnim spotkaniu w naszym janowskim sanktuarium, gdzie udzielił mi sakramentu spowiedzi z całego życia, której miał specjalny przywilej nadany przez Ojca Świętego. W pamięci mam jego serdeczny uśmiech, „śmiejące oczy” i ciepłe gesty w stronę drugiego człowieka. Dziś nie czuję już smutku, bo wiem, że jest w niebie, do którego dążył, którego uczył, którym zarażał.
Odszedł od nas kapłan wyjątkowy, pełen głębokiej wiary, a była to wiara niezwykle radosna, niosąca szczęście i nadzieję. Tą radosną wiarą promieniował na nas wszystkich. To było świadectwo bardzo potrzebne w czasach kiedy człowiek staje się coraz bardziej zamknięty w sobie, przytłoczony codziennością, trudnościami jakie napotyka każdego dnia. To świadectwo zawarte było w Jego posłudze kapłańskiej, codziennym życiu i poezji, która była Jego pasją. Wiersze pisane były jego życiem. Powstawały zupełnie przypadkowo, na skutek impulsu. Pisał tak, jakby on sam był w środku każdego wiersza, jakby z duszą i ciałem przedzierał się przez jasności i ciemności życia, a wszystko z optymizmem i humorem, który nigdy go nie opuszczał. Ksiądz Henryk był kapłanem niezwykłej gorliwości. Rozmodlony, spędzający długie godziny w konfesjonale, z którego wychodził z niebywałą lekkością i radością. Kiedyś nawet pomyślałam sobie: pewnie cieszy się ,że tyle dusz oczyszcza z grzechów, bo czymże innym wytłumaczyć tą lekkość i radość, którą promieniował. Ta posługa była dla niego szczególnie ważna. Spowiadał długie godziny w naszym sanktuarium i w innych świątyniach. Posługę Sakramentu Spowiedzi pełnił także jako wieloletni Ojciec Duchowny Janowskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. Sam o sobie mówił w czasie pielgrzymek, że jest „chodzącym konfesjonałem”. W pielgrzymkowej rodzinie ciągle żywe jest jego powiedzenie: Do Częstochowy bez spowiedzi szli tylko Szwedzi! Ta żywa wiara, którą żył, oddychał, karmił się, którą pokazywał i której uczył pozostanie wśród nas na zawsze. A w sercu wspomnienie o cudownym kapłanie i człowieku. Może kilka fotografii lub tomik Jego poezji, a może krótka dedykacja piana Jego ręką podczas osobistego spotkania, lub też coś jeszcze innego. Może chęć naśladowania w tej niełatwej, ale jakże pięknej drodze do świętości? On zawsze będzie z nami i pośród nas, jako „Cichy Święty”, bo takim był dla mnie odkąd go pamiętam.

Ania Jaremek

do góry


PRZYWRACANIE PAMIĘCI

Na dawne dni sobie wspomnij. Rozważajcie lata poprzednich pokoleń.

Zapytaj ojca, by ci oznajmił, i twoich starców, niech ci powiedzą”. /Pwt 32, 7/

Maciej urodził się przeszło pół wieku po śmierci swego prapradziadka Wacława Ołtarzewskiego. Prapradziadek był w II połowie XIX i na początku XX wieku wybitnym Polakiem, chociaż w historii powszechnej niewiele się o nim pisze, pewnie dlatego, że działał 700 km od Warszawy, w środowisku polskim Kijowa. Urodził się w zaborze rosyjskim w r. 1842. Ukończył studia prawnicze w Petersburgu i prowadził dużą kancelarię adwokacką w Kijowie. Tu był m.in. w komitecie budujących kościół katolicki św. Mikołaja. Brał udział w Powstaniu Styczniowym, za co później prześladowali go bolszewicy. Zabrano mu majątek i jego rodzina żyła w nędzy. Przeniósł się wówczas do córki w Janowie Lubelskim, gdzie zmarł 28 kwietnia 1922 r. Jego pogrzeb był wielką manifestacją patriotyczną.

Od czasu opuszczenia Kijowa losy Wacława stały się mgliste. Dobrze zorientowany w rodzinnej genealogii Maciej nie wiedział nawet gdzie spoczywają szczątki przodka, przypuszczał, że na ziemi kieleckiej. Dlatego wielkie było jego zaskoczenie, wzruszenie i radość, gdy został zaproszony na uroczystość poświęcenia nowego nagrobka.

Uroczystość miała miejsce 20 czerwca. Dziekan janowski ks. dr Jacek Staszak dokonał poświęcenia, było przemówienie prezesa Janowskiego Stowarzyszenia Regionalnego Grzegorza Krzysztonia i praprawnuka Macieja Orzeszko. Starosta, burmistrz i przedstawiciele Stowarzyszenia zapalili znicze. Trębacz odegrał hejnał Wojska Polskiego na pożegnanie żołnierza.

Chwilę wcześniej podobna uroczystość odbyła się nad odrestaurowanym grobem burmistrza sprzed półtora wieku Józefa Odeskiego.

Józef Łukasiewicz

do góry


W POSZUKIWANIU WŁASNYCH KORZENI...

List Macieja Orzeszko - potomka Powstańca Styczniowego

Na początku czerwca otrzymałem mail, którego treść bardzo mnie zaskoczyła. Jego Autorem był Pan Józef Łukasiewicz z Janowa Lubelskiego, który pytał mnie, czy jestem krewnym Wacława Ołtarzewskiego, pochowanego w Janowie. Do listu była dołączona fotografia tablicy nagrobnej, która nie pozostawiała wątpliwości - chodziło o mojego prapradziadka. Tak się składa, że od lat zajmuję się historią mojej rodziny i dobrze wiedziałem, kim był Wacław Ołtarzewski, do tej pory nie wiedziałem natomiast, że jego grób nadal istnieje.

Dzięki nawiązanej wówczas korespondencji dowiedziałem się od Pana Józefa o Janowskim Stowarzyszeniu Regionalnym, o podejmowanych przez nie akcjach, a przede wszystkim o odnowieniu grobu Wacława Ołtarzewskiego. Otrzymałem wówczas zaproszenie na uroczystość jego poświęcenia, które było dla mnie wielkim i bardzo miłym zaskoczeniem.

Przybyłem do Janowa Lubelskiego w dniu uroczystości i od razu zostałem „przejęty” przez Państwa Urszulę i Radka Czubów, członków Stowarzyszenia, którzy zajęli się mną i przyjęli mnie w swoim wspaniałym, gościnnym domu. Tam też miałem okazję poznać osobiście Pana Józefa Łukasiewicza, człowieka, bez którego opisane wydarzenia zapewne nie miałyby w ogóle miejsca.

Uroczystość poświęcenia odnowionych grobów: Jana Odelskiego - burmistrza Janowa Lubelskiego oraz mojego przodka - Wacława Ołtarzewskiego, miała podniosły charakter i zgromadziła na cmentarzu w Janowie rzesze ludzi. Bardzo żałowałem, że tego dnia nie doczekał ani mój dziadek, z którego wspomnień wiem o przeszłości mojej rodziny, ani mój stryj, który poświęcił szereg lat badaniu jej genealogii - obaj na cześć przodka nosili imię Wacław.

Rozmiar prac wykonanych przy obu grobach przez członków Janowskiego Stowarzyszenia Regionalnego zrobił na mnie ogromne wrażenie. Grób mojego prapradziadka został właściwie odtworzony od zera. Już na pierwszy rzut oka widać, że miałem do czynienia ze świetnie zorganizowaną grupą patriotów i społeczników. To niesłychanie rzadka w dzisiejszych czasach postawa, gdy patriotyzm stał się „obciachem”, gdy przywiązanie do historii i tradycji jest tępione i wyszydzane.

Była to moja pierwsza wizyta w Janowie Lubelskim, mieście, do którego od razu poczułem ogromny sentyment. Wynikał on nie tylko z tego, że zostałem tu wyjątkowo mile przyjęty, ale też z tego, że jego mieszkańcy przywrócili mi wiarę - w normalność, w tradycyjne wartości, w przyszłość. Mam nadzieję, że dane mi będzie wrócić do tego miejsca, do jego atmosfery i do wspaniałych ludzi, których tam spotkałem.

Maciej Orzeszko

do góry


Wydawca:

Parafia św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim

Redaguje zespół:

Dyrektor Redakcji: ks. dr Jacek Staszak

Redaktor naczelny: Józef Łukasiewicz

Asystent kościelny: ks. Michał Majecki

Adres redakcji:

Parafia Rzymskokatolicka p.w. św. Jana Chrzciciela

23-300 Janów Lubelski, ul. Szewska 1, tel. (0-15) 872-01-11

(C) 2001-2012