"RÓŻA W RODZINIE" NR 4 (134) GRUDZIEŃ 2013

Powrót do okładki RwR

 

W numerze 4/2013 między innymi:

Refleksje na koniec roku - Ks. Paweł Staroszczyk

Nic się nie stało, tylko Bóg się narodził - ks. bp Józef Zawitkowski

Był głęboko uduchowiony - mgr Henryk Dąbrowski

Pielgrzymka od kuchni - ks. Sławomir Machowski

Z ziemi polskiej do włoskiej - Małgorzata Rodziewicz, Marzena Kaproń

Rozbrat między szatanem, a Maryją - ks. Jacek Beksiński

U św. Jana – kronika wydarzeń parafialnych

U św. Jadwigi - kronika wydarzeń parafialnych

Pielgrzymka maturzystów do Sanktuarium Krzyża Świętego - s. Dariela

Więcej niż przygoda - Wspomnienia ks. Jana Sobczaka

Zadanie KCPR - Katarzyna Misiura

Porozumienie serc - Jolanta Dąbek


PIELGRZYMKA OD KUCHNI

Sierpień to tradycyjnie czas pielgrzymowania pieszego na Jasną Górę. Warto sobie uświadomić, że przygotowanie i prowadzenie pieszej pielgrzymki wymaga współpracy wielu różnych służb pielgrzymkowych. Dla nich to czas podwójnego trudu.

Niektóre służby podejmują swoją pracę na długo przed wyruszeniem pielgrzymki. Opowiem o ich pracy na przykładzie Pielgrzymki Janowskiej.

Już kilka tygodni po zakończeniu pielgrzymki organizowane jest spotkanie pielgrzymów, które jest okazją do podzielenia się wrażeniami ze wspólnego wędrowania. Także w tym czasie wysyłamy do księży proboszczów i innych osób, które nas przyjmowały specjalne podziękowania. Potem otrzymują oni od nas także życzenia na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Organizowane są także świąteczne spotkania pielgrzymów.

A po Wielkanocy zaczynają się już bezpośrednie przygotowania do kolejnej pielgrzymki. W porozumieniu z przewodnikami pozostałych kolumn pielgrzymkowych w naszej diecezji wybieramy hasło i tematykę kolejnych rekolekcji w drodze, a następnie przygotowywany jest podręcznik ze szkicami konferencji na każdy dzień pielgrzymki.

Przygotowujemy także plakaty i różne materiały promujące piesze pielgrzymki.

W Janowie Lubelskim wielkim zaangażowaniem wykazuje się tutaj Pan Józef Łukasiewicz, kiedyś pielgrzym, a dziś pielgrzym duchowy, któremu przy tej okazji składam serdeczne podziękowania. To on przygotowuje wszystkie materiały graficzne dla naszej Janowskiej Pielgrzymki.

W tym czasie projektujemy i zamawiamy także różne gadżety takie jak: plakietki, chusty, identyfikatory, koszulki i różne drobiazgi.

Oczywiście materiały pielgrzymkowe trzeba też dostarczyć do parafii, z których pochodzą nasi pielgrzymi.

Już pod koniec maja trzeba także zgłosić planowaną pielgrzymkę do wojewody podając dokładną jej trasę.

Pod koniec czerwca z kolei trzeba zrobić objazd trasy i dokonać ewentualnych korekt, np. z powodu remontów dróg. To jest też czas kompletowania służb pielgrzymkowych: porządkowej, medycznej, muzycznej, kwatermistrzowskiej i transportu.

Wreszcie w lipcu Sekretariat Pielgrzymki rozpoczyna zapisy pielgrzymów.

Konieczne jest również zaopatrzenie pielgrzymki w potrzebne leki i środki opatrunkowe. Niezbędna jest też woda mineralna.

W końcu w ostatnich dniach samochody służb są oznaczane specjalnymi naklejkami, a mający podjąć na pielgrzymce poszczególne posługi otrzymują dodatkowe identyfikatory, by byli łatwo rozpoznawalni wśród pielgrzymów.

Tych przygotowań jest tak dużo, że jeszcze w przeddzień wyruszenia służby pracują i to zwykle do późnego wieczora.

A rano wyruszamy, by podjąć kolejne obowiązki, a wszystko po to, by pielgrzymi mogli wędrować bezpiecznie, zdrowo, radośnie i z pożytkiem dla ducha.

Ks. Sławomir Machowski

do góry


BYŁ GŁĘBOKO UDUCHOWIONY

Wszystko zaczęło się na ziemi łomżyńskiej. Tam się urodził. Tam mama wychowała Henia. Będąc małym chłopcem uczęszczał do kościoła - służył jako ministrant do Mszy Świętej. W tym czasie rodziła się miłość do matki, ojca i rodzeństwa. Rodziła się myśl patriotyczna. Na tej drodze zrodziła się myśl do ojczyzny, rodziny i domostwa. W roku 1939 zastała go wojna. Jak mi wiadomo, w tamtym czasie uczył religii. Był młodym, inteligentnym przywódcą AK. Zaproponowali mu przynależność do organizacji. Był łącznikiem. Po wojnie podjął naukę w Łomży. Uczył się dobrze. Pewnego dnia nauczycielka poprosiła go do gabinetu i powiedziała: Heniu musisz opuścić dom i wyjechać. Dostał list polecający do sióstr do Lublina. Tam skierowano go do Seminarium Duchownego. Po wysłuchaniu Henia przez rektora, biskup Stefan Wyszyński zdecydował żeby rektor zameldował go w seminarium i zatrudnił w gospodarstwie jako pomoc. Uczęszczał do liceum, tzw. biskupiaka. Zdał maturę eksternistyczną i został przyjęty do Seminarium Duchownego, które ukończył i został odesłany na pierwszą parafię do Karczewic. Nadal nad jego życiem, można tak powiedzieć, czuwała Opatrzność.

Księdza Henryka poznałem w Kraczewicach. Służyłem jako ministrant do Mszy Świętej i nabożeństw. W czasie Wielkiej Nocy ubieraliśmy grób Pana Jezusa, a w okresie Bożego Narodzenia szopkę bożonarodzeniową. Ksiądz wikary spotykał się z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi. Był człowiekiem o wielkiej empatii. Z oddaniem pełnił posługę kapłańską.

Jak byłem studentem, to odwiedziłem księdza Henryka w Siedliszczu – jego kolejnej parafii. Spędziliśmy miło czas, konwersując na temat bieżących spraw. Ksiądz okazał się bardzo szczodrym człowiekiem, podarował mi pieniądze, dzięki którym opłaciłem kurs prawa jazdy. Po studiach odwiedziłem księdza już w Godziszowie, gdzie wraz z moją żoną zostaliśmy oprowadzeni po gospodarstwie. Dom rodzinny, miłość do rodziców, rodzeństwa i domostwa przeniósł na ludzi parafii. Darzył wsparciem duchowym i materialnym swoich parafian. Często widywaliśmy się na pielgrzymkach. Podczas jednej z nich doszło do spotkania z narkomanami. Ksiądz Samul odprawił mszę w ich intencji. Istotną rzeczą pozostaje strój, który miał na sobie ksiądz podczas nabożeństwa, który symbolizować miał pokorę. Osobom uzależnionym bardzo ciężko wyjść z nałogu. Dzięki staraniom księdza Samula wielu osobom uzależnionym udało się porzucić nałóg. Ksiądz Samul był człowiekiem modlitwy. Każdy dzień rozpoczynał i kończył modlitwą. Później szedł do kościoła, sprawował Mszę Świętą - w skupieniu, w pokorze i godności. Po Mszy Świętej śniadanie, ale ciągle tkwił w dziękczynieniu. Później katecheza w szkole, podczas której przekazywał dzieciom wiedzę religijną w połączeniu z różnymi powiedzeniami i wierszami, które sam ułożył. Podczas katechezy duchowo łączył się ze św. Stanisławem Kostką. Był osobą niezwykle uduchowioną. W modlitwie łączył się często ze św. Józefem i św. Izydorem. O godz. 12:00 zawsze odmawiał modlitwę Anioł Pański. Pozostałą część dnia poświęcał pracy w gospodarstwie. Dzień kończył medytacją. Tego typu codzienne zachowania kształtowały Jego osobowość. Zasmuciłem się jak usłyszałem w radiu intencję o zdrowie ks. Henryka.

Kiedy odszedł do Pana postanowiłem pojechać do Łomży, aby uczestniczyć we Mszy Świętej w intencji śp. księdza Samula. W celebrze uczestniczyło około 100 księży. Homilia głoszona przez księdza dotyczyła życia duchowego ks. Henryka, który w swoim życiu bardzo dużo modlił się, służył ludziom w konfesjonale (podczas jednego posiedzenia wyspowiadał 75 penitentów). Cechowały go nadzwyczaj przyjazne zachowania w stosunku do drugiej osoby. Osobiście odczuwał wewnętrzne ukojenie i spokój.

Wniósł w nasze życie spokój, radość, nadzieję. W swoim życiu był realistą.

Ks. Henryk odbył kilka razy podróże zagraniczne. Dostał nagrodę za budzenie powołań kapłańskich. Postać ks. Henryka była czuła, modląc się przeniósł ją na wiernych. Był kapłanem wielkiej mądrości i ufności do ludzi. Podczas pogrzebu spotkałem ojca zakonnika, który mówił że był w Urzędowie z ks. Henrykiem na Mszy Świętej pielgrzymkowej, podczas której mój syn brał ślub. Doświadczenie to stało się dla mnie drogowskazem i utkwiło w pamięci na zawsze.

Odszedł kapłan święty.

mgr Henryk Dąbrowski

do góry


Wydawca:

Parafia św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim

Redaguje zespół:

Dyrektor Redakcji: ks. dr Jacek Staszak

Redaktor naczelny: Józef Łukasiewicz

Asystent kościelny: ks. Michał Majecki

Adres redakcji:

Parafia Rzymskokatolicka p.w. św. Jana Chrzciciela

23-300 Janów Lubelski, ul. Szewska 1, tel. (0-15) 872-01-11

(C) 2001-2013