|
W numerze 4/2013 między innymi:
Refleksje na koniec
roku - Ks. Paweł Staroszczyk
Nic się nie stało,
tylko Bóg się narodził - ks. bp Józef Zawitkowski
Był głęboko uduchowiony - mgr Henryk
Dąbrowski
Pielgrzymka od kuchni - ks. Sławomir
Machowski
Z ziemi polskiej do
włoskiej - Małgorzata Rodziewicz, Marzena Kaproń
Rozbrat między
szatanem, a Maryją - ks. Jacek Beksiński
U św. Jana – kronika
wydarzeń parafialnych
U św. Jadwigi -
kronika wydarzeń parafialnych
Pielgrzymka
maturzystów do Sanktuarium Krzyża Świętego - s. Dariela
Więcej niż przygoda -
Wspomnienia ks. Jana Sobczaka
Zadanie KCPR -
Katarzyna Misiura
Porozumienie serc -
Jolanta Dąbek
|
PIELGRZYMKA OD KUCHNI
Sierpień
to tradycyjnie czas pielgrzymowania pieszego na Jasną Górę. Warto sobie
uświadomić, że przygotowanie i prowadzenie pieszej pielgrzymki wymaga
współpracy wielu różnych służb pielgrzymkowych. Dla nich to czas
podwójnego trudu.
Niektóre służby podejmują swoją pracę na długo przed wyruszeniem
pielgrzymki. Opowiem o ich pracy na przykładzie Pielgrzymki Janowskiej.
Już kilka tygodni po zakończeniu pielgrzymki organizowane jest spotkanie
pielgrzymów, które jest okazją do podzielenia się wrażeniami ze
wspólnego wędrowania. Także w tym czasie wysyłamy do księży proboszczów
i innych osób, które nas przyjmowały specjalne podziękowania. Potem
otrzymują oni od nas także życzenia na Boże Narodzenie i na Wielkanoc.
Organizowane są także świąteczne spotkania pielgrzymów.
A po Wielkanocy zaczynają się już bezpośrednie przygotowania do kolejnej
pielgrzymki. W porozumieniu z przewodnikami pozostałych kolumn
pielgrzymkowych w naszej diecezji wybieramy hasło i tematykę kolejnych
rekolekcji w drodze, a następnie przygotowywany jest podręcznik ze
szkicami konferencji na każdy dzień pielgrzymki.
Przygotowujemy także plakaty i różne materiały promujące piesze
pielgrzymki.
W Janowie Lubelskim wielkim zaangażowaniem wykazuje się tutaj Pan Józef
Łukasiewicz, kiedyś pielgrzym, a dziś pielgrzym duchowy, któremu przy
tej okazji składam serdeczne podziękowania. To on przygotowuje wszystkie
materiały graficzne dla naszej Janowskiej Pielgrzymki.
W tym czasie projektujemy i zamawiamy także różne gadżety takie jak:
plakietki, chusty, identyfikatory, koszulki i różne drobiazgi.
Oczywiście materiały pielgrzymkowe trzeba też dostarczyć do parafii, z
których pochodzą nasi pielgrzymi.
Już pod koniec maja trzeba także zgłosić planowaną pielgrzymkę do
wojewody podając dokładną jej trasę.
Pod koniec czerwca z kolei trzeba zrobić objazd trasy i dokonać
ewentualnych korekt, np. z powodu remontów dróg. To jest też czas
kompletowania służb pielgrzymkowych: porządkowej, medycznej, muzycznej,
kwatermistrzowskiej i transportu.
Wreszcie w lipcu Sekretariat Pielgrzymki rozpoczyna zapisy pielgrzymów.
Konieczne jest również zaopatrzenie pielgrzymki w potrzebne leki i
środki opatrunkowe. Niezbędna jest też woda mineralna.
W końcu w ostatnich dniach samochody służb są oznaczane specjalnymi
naklejkami, a mający podjąć na pielgrzymce poszczególne posługi
otrzymują dodatkowe identyfikatory, by byli łatwo rozpoznawalni wśród
pielgrzymów.
Tych przygotowań jest tak dużo, że jeszcze w przeddzień wyruszenia
służby pracują i to zwykle do późnego wieczora.
A rano wyruszamy, by podjąć kolejne obowiązki, a wszystko po to, by
pielgrzymi mogli wędrować bezpiecznie, zdrowo, radośnie i z pożytkiem
dla ducha.
Ks. Sławomir Machowski
do
góry
BYŁ GŁĘBOKO UDUCHOWIONY
Wszystko
zaczęło się na ziemi łomżyńskiej. Tam się urodził. Tam mama wychowała
Henia. Będąc małym chłopcem uczęszczał do kościoła - służył jako
ministrant do Mszy Świętej. W tym czasie rodziła się miłość do matki,
ojca i rodzeństwa. Rodziła się myśl patriotyczna. Na tej drodze zrodziła
się myśl do ojczyzny, rodziny i domostwa. W roku 1939 zastała go wojna.
Jak mi wiadomo, w tamtym czasie uczył religii. Był młodym, inteligentnym
przywódcą AK. Zaproponowali mu przynależność do organizacji. Był
łącznikiem. Po wojnie podjął naukę w Łomży. Uczył się dobrze. Pewnego
dnia nauczycielka poprosiła go do gabinetu i powiedziała: Heniu musisz
opuścić dom i wyjechać. Dostał list polecający do sióstr do Lublina. Tam
skierowano go do Seminarium Duchownego. Po wysłuchaniu Henia przez
rektora, biskup Stefan Wyszyński zdecydował żeby rektor zameldował go w
seminarium i zatrudnił w gospodarstwie jako pomoc. Uczęszczał do liceum,
tzw. biskupiaka. Zdał maturę eksternistyczną i został przyjęty do
Seminarium Duchownego, które ukończył i został odesłany na pierwszą
parafię do Karczewic. Nadal nad jego życiem, można tak powiedzieć,
czuwała Opatrzność.
Księdza Henryka poznałem w Kraczewicach. Służyłem
jako ministrant do Mszy Świętej i nabożeństw. W czasie Wielkiej Nocy
ubieraliśmy grób Pana Jezusa, a w okresie Bożego Narodzenia szopkę
bożonarodzeniową. Ksiądz wikary spotykał się z dziećmi, młodzieżą i
dorosłymi. Był człowiekiem o wielkiej empatii. Z oddaniem pełnił posługę
kapłańską.
Jak byłem studentem, to odwiedziłem księdza Henryka w
Siedliszczu – jego kolejnej parafii. Spędziliśmy miło czas, konwersując
na temat bieżących spraw. Ksiądz okazał się bardzo szczodrym
człowiekiem, podarował mi pieniądze, dzięki którym opłaciłem kurs prawa
jazdy. Po studiach odwiedziłem księdza już w Godziszowie, gdzie wraz z
moją żoną zostaliśmy oprowadzeni po gospodarstwie. Dom rodzinny, miłość
do rodziców, rodzeństwa i domostwa przeniósł na ludzi parafii. Darzył
wsparciem duchowym i materialnym swoich parafian. Często widywaliśmy się
na pielgrzymkach. Podczas jednej z nich doszło do spotkania z
narkomanami. Ksiądz Samul odprawił mszę w ich intencji. Istotną rzeczą
pozostaje strój, który miał na sobie ksiądz podczas nabożeństwa, który
symbolizować miał pokorę. Osobom uzależnionym bardzo ciężko wyjść z
nałogu. Dzięki staraniom księdza Samula wielu osobom uzależnionym udało
się porzucić nałóg. Ksiądz Samul był człowiekiem modlitwy. Każdy dzień
rozpoczynał i kończył modlitwą. Później szedł do kościoła, sprawował
Mszę Świętą - w skupieniu, w pokorze i godności. Po Mszy Świętej
śniadanie, ale ciągle tkwił w dziękczynieniu. Później katecheza w
szkole, podczas której przekazywał dzieciom wiedzę religijną w
połączeniu z różnymi powiedzeniami i wierszami, które sam ułożył.
Podczas katechezy duchowo łączył się ze św. Stanisławem Kostką. Był
osobą niezwykle uduchowioną. W modlitwie łączył się często ze św.
Józefem i św. Izydorem. O godz. 12:00 zawsze odmawiał modlitwę Anioł
Pański. Pozostałą część dnia poświęcał pracy w gospodarstwie. Dzień
kończył medytacją. Tego typu codzienne zachowania kształtowały Jego
osobowość. Zasmuciłem się jak usłyszałem w radiu intencję o zdrowie ks.
Henryka.
Kiedy odszedł do Pana postanowiłem pojechać do Łomży,
aby uczestniczyć we Mszy Świętej w intencji śp. księdza Samula. W
celebrze uczestniczyło około 100 księży. Homilia głoszona przez księdza
dotyczyła życia duchowego ks. Henryka, który w swoim życiu bardzo dużo
modlił się, służył ludziom w konfesjonale (podczas jednego posiedzenia
wyspowiadał 75 penitentów). Cechowały go nadzwyczaj przyjazne zachowania
w stosunku do drugiej osoby. Osobiście odczuwał wewnętrzne ukojenie i
spokój.
Wniósł w nasze życie spokój, radość, nadzieję. W
swoim życiu był realistą.
Ks. Henryk odbył kilka razy podróże zagraniczne.
Dostał nagrodę za budzenie powołań kapłańskich. Postać ks. Henryka była
czuła, modląc się przeniósł ją na wiernych. Był kapłanem wielkiej
mądrości i ufności do ludzi. Podczas pogrzebu spotkałem ojca zakonnika,
który mówił że był w Urzędowie z ks. Henrykiem na Mszy Świętej
pielgrzymkowej, podczas której mój syn brał ślub. Doświadczenie to stało
się dla mnie drogowskazem i utkwiło w pamięci na zawsze.
Odszedł kapłan święty.
mgr Henryk Dąbrowski
do
góry
Wydawca:
Parafia św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim
Redaguje zespół:
Dyrektor Redakcji: ks.
dr Jacek Staszak
Redaktor naczelny: Józef Łukasiewicz
Asystent kościelny: ks.
Michał Majecki
Adres
redakcji:
Parafia
Rzymskokatolicka p.w. św. Jana Chrzciciela
23-300 Janów Lubelski, ul. Szewska 1, tel. (0-15) 872-01-11
|