PIELGRZYMKA NIESŁYSZĄCYCH
Żyjąc w świecie ludzi oraz docierających do nas z różnych stron bodźców,
nawet nie wyobrażamy sobie, że nasz świat mógłby wyglądać inaczej. Czymś
normalnym jest dla nas to, że wstajemy rano, pakujemy potrzebne rzeczy i
ruszamy do pracy. A potem spotykamy innych ludzi, witamy się z nimi,
rozmawiamy... A gdyby tak się stało, że nie możemy się komunikować z
innymi? Gdybyśmy idąc ulicą nie mogli usłyszeć, że woła nas z daleka
nasz przyjaciel albo nadjeżdża auto, z nadmierną prędkością i łamiąc
przepisy...? Świat dźwięków jest dla nas czymś normalnym. Nawet nie
wyobrażamy sobie, że mogłyby one do nas nie docierać: głos ukochanych
osób, sygnały ostrzegawcze chroniące nasze zdrowie i życie, szczekanie
psa, szum górskiego potoku... Tymczasem między nami żyją ludzie, którzy
nie znają dźwięków. W ich miejsce wstępuje nieznośny pisk, szum lub po
prostu cisza. Wśród nas żyją ludzie niesłyszący. Na co dzień nie
zauważymy, aby się czymkolwiek od nas różnili, chyba, że mają za uchem
mały aparat... Oni tak samo żyją, kochają, pracują, podróżują. Ich
odmienność zauważymy dopiero, gdy będziemy chcieli ich o coś zapytać, a
oni nie odpowiedzą. Jednak niewiele trzeba, aby ich zrozumieć i
przekazać komunikaty. I wcale nie chodzi tylko o znajomość języka
migowego. Potrzeba tylko trochę empatii, chęci postawienia się w
sytuacji osoby niesłyszącej i cierpliwości.
Działająca przy parafii Świętego Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim
grupa duszpasterstwa niesłyszących odbywała pielgrzymkę do kilku bardzo
ważnych dla nas – Polaków i katolików – miejsc. Grupie przewodził i
wyjazd zorganizował ks. Sylwester Utnik – wikariusz parafii i opiekun
niesłyszących. Osobą, która znacząco wpisała się w przeżywanie
pielgrzymki, był Święty Jan Paweł II, ponieważ jej celem było
odwiedzenie miejsc, które były dla niego, z różnych względów, bardzo
ważne.
Pielgrzymka rozpoczęła się w piątek 20 czerwca, a skończyła w sobotę 21
czerwca. Pierwszym docelowym miejscem była Kalwaria Zebrzydowska –
niezwykle ważne sanktuarium dla naszego wielkiego Rodaka. To tu młody
Karol Wojtyła rozpoczął swoją drogę synowskiego oddania Maryi. Tam, przy
boku Matki Bożej Bolesnej, był nocleg janowskiej grupy. Rankiem dnia
następnego niesłyszący uczestniczyli we Mszy Świętej celebrowanej w
Bazylice kalwaryjskiej. Bardzo ważne było to, że niesłyszący brali
udział w modlitwie razem z osobami słyszącymi, co z pewnością pomagało
„przełamywać bariery" i pokazało, że nie ważne czy się dobrze słyszy,
ale zawsze można razem oddawać cześć Bogu. Poznawszy historię związaną z
cudownym obrazem Maryi pielgrzymi opuścili Kalwarię i udali się do
Wadowic. Tam osoby niesłyszące dowiedziały się, że jest to rodzinne
miasto Jana Pawła II, a także to, że to tu „wszystko się zaczęło" – jak
to kiedyś powiedział Papież. Po nawiedzeniu wadowickiej Bazyliki nie
mogło zabraknąć papieskich kremówek. Tym sposobem pobyt w Wadowicach
zaspokoił zarówno potrzeby duchowe jak i doczesne!
Następnym przystankiem było Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w
Łagiewnikach. W czasie Godziny Miłosierdzia pielgrzymi mieli okazję
zwiedzić stary i nowy kościół łagiewnicki, usłyszeć o tym, że w tym
miejscu Bóg przypomniał światu prawdę o swojej nieskończonej i
miłosiernej miłości, a przede wszystkim pomodlić się i powierzyć Sercu
Boga wszystkie sprawy, którymi żyją na co dzień. Na zakończenie wyjazdu
odwiedzono Stare Miasto w Krakowie. Osoby niesłyszące były na Wawelu, a
także w Kościele Mariackim i poznali krótką historię najważniejszych
krakowskich zabytków. Z pięknego nadwiślańskiego miasta wszyscy
wyjeżdżali zmęczeni, ale zadowoleni, dlatego, że zwiedzili bardzo ważne
miejsca, a także dlatego, że nawet pogoda sprzyjała pięknemu przeżywaniu
tego czasu. Obfitość wrażeń na pewno zapisze się w pamięci uczestników
pielgrzymki.
Wspólne wyjazdy osób niesłyszących mają niezwykłe znaczenie, gdyż
pomagają im się integrować między sobą, wytwarzać życzliwe relacje.
Pomagają również niesłyszącym brać udział w zwyczajnym życiu
społeczeństwa. Warto przypomnieć sobie słowa Świętego Jana Pawła II,
które mówią nam, że niepełnosprawność każdego rodzaju nie jest czymś
gorszym i nie trzeba się jej obawiać. „Odmienność wynikająca z
niepełnosprawności może stać się integralną częścią niepowtarzalnej
tożsamości, w czym powinni pomóc najbliżsi, nauczyciele, przyjaciele,
całe społeczeństwo. Nie jest istotne, aby człowiek niepełnosprawny,
podobnie jak każdy inny, robił to, co robią inni, ale to, co jest
naprawdę dobre dla niego, aby coraz lepiej wykorzystywał swoje bogactwo,
aby wiernie realizował swoje powołanie ludzkie i nadprzyrodzone" (Ludzie
najsłabsi i najbardziej potrzebujący w życiu społeczeństwa, 4). Aby tak
się stało potrzeba wysiłku i dobrych chęci zarówno ze strony ludzi
niepełnosprawnych, jak i zdrowych.
Katarzyna Misiura
do
góry
ODKRYWAMY „ZASYPANĄ” LEGENDĘ PODZIEMI
JANOWSKIEGO KOŚCIOŁA
Wiele niewyjaśnionych kwestii postawiły ostatnie sondażowe badania
georadarowe, jakie przeprowadzono 14 lutego br., na terenie kościoła pod
wezwaniem Św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim. Ciekawostką, podczas
przeprowadzonych badań, okazał się fakt, iż pod jego posadzką znajduję
się duża ilość „nagromadzonych obiektów”. Wstępnie ustalono, że jest to
prawdopodobnie system łukowatych wyrobisk w calcu wapiennym, ewentualnie
obiektów arkadowych murowanych biegnących pod całym kościołem. Zdaniem
badaczy tak duży system wyrobisk/tuneli/arkad wskazuje, że powinno
istnieć do nich stosunkowo duże wejście (jedno lub kilka). Wejście to
może znajdować się zarówno na terenie kościoła (pod którymś z ołtarzy
lub np. pod posadzką, na której stoją obecnie zblokowane ławki – badania
nie obejmowały tego obszaru), jak i na terenie budynków dawnego
klasztoru lub całkiem na zewnątrz kościoła. Na obecnym etapie badań
trudno było przypuszczać, jakie było przeznaczenie tych obiektów, czy
był to element architektoniczno-konstrukcyjny kościoła czy katakumby
grzebalne. Wstępne badania wykazały dwa przejścia wzdłuż nawy i
prawdopodobnie jedno, które może znajdować się pod nawą.
„Powtarzamy pomiary georadarowe lepszym sprzętem, w tych „najciekawszych
miejscach” – zaznaczył Dominik Szulc historyk z UMCS w Lublinie tuż
przed przystąpieniem do badań dnia 21 sierpnia br.,– ponadto będziemy
próbowali przedostać się do podłoża kościoła, wywiercimy 4-5 otwory,
kolejno wprowadzimy kamery ze światłowodem i sprawdzimy, w jakim stanie
są podziemia. Myślę - kontynuuje lubelski historyk-, że te badania dadzą
odpowiedź na wiele pytań – czy skrypty są zgrupowane, czy może zostały
zalane, czy ściany kościoła pękają i główne pytanie – co stanowi
zawartość podziemia. Wiemy, że prawdopodobnie są to krypty grobowe, ale
nie mamy całkowitej pewności, co stanowiło wypełnienie tych podziemi,
kolejno nie wiemy, do czego służyły, i tu pojawia się pytanie – czy na
pewno ich cel był jeden, czy spełniały jedynie funkcje krypt. Podziemia
pod kościołem jak wiemy służyły do pochówku, natomiast, jaki cel był
tych, które znajdowały się pod klasztorem, które do tego celu służyć nie
mogły, więc jakie było ich przeznaczenie. Nie ulega przy tym
wątpliwości, że przeprowadzone badania wywołują wiele emocji, ze względu
chociażby na fakt, iż nigdy na terenie miejscowego kościoła nie
przeprowadzono żadnych prac badawczych. Spokojny w ocenie wniosków jest
natomiast prof. Dariusz Kowalski z Politechniki Lubelskiej, który uważa
„jeżeli weźmiemy pod uwagę kwestię zalań wodą świątyni, o jakich
słyszymy, to nawet, jeśli „coś” się znajdowało pod posadzką kościoła to
do dzisiejszego dnia może „to być” uszkodzone. Woda – tłumaczy Profesor
Wydziału Inżynierii Środowiska - jak wiemy niszczy pochówki, a także
wszelkie materiały, które się tam znajduję. Georadar jest narzędziem
bardzo dobrym do tego typu badań, lecz nie daje odpowiedzi na wszystkie
pytania, które chcielibyśmy uzyskać badając dany teren/obiekt. Być może
– snuje przypuszczenia prof. Kowalski – odkryjemy księgi z kościoła z
Białej, czyli wtedy moglibyśmy mówić o „pewnych” skarbach ukrytych w
podziemiach janowskiego Sanktuarium”.
Jak zawsze przy tego typu badaniach, pojawia się mnóstwo dodatkowych
pytań, jak i wstępnych założeń, a jeśli znamy historię janowskiego
Sanktuarium, to już w tym miejscu możemy zapytać – gdzie byli chowani
Dominikanie. Po drugie mając na uwadze liczne podtopienia kościoła,
trzeba zapytać o bezpieczeństwo murów kościelnych, czy ich konstrukcja
nie jest czasem zagrożona, co pociąga za sobą postawienie kolejnego –
sprawdzenie, w jakim stanie są fundamenty. Przypomnijmy, że kościół był
zalewany przez około 130 lat, począwszy od 1808 roku (w tym roku podana
zostaje pierwsza informacja, choć nie ulega wątpliwości, że takie
przypadki mogły zdarzyć się wcześniej).
Trudno dzisiaj (dnia 21 sierpnia) postawić pełną diagnozę na temat
podziemi janowskiego Sanktuarium. Wywiercono otwory w posadzce kościoła,
pobrano pomiary dotyczące głębokości wierceń, wpuszczono kamerki do
otworów, pobrano próbki materiałów. Jeszcze raz przeprowadzono badania
georadarowe w tych miejscach, w których ostatnio nie było możliwości
(mowa o nawach bocznych). Miejmy nadzieje, że obecne badania pozwolą
odpowiedzieć na wyżej postawione pytanie – czyli czy mamy do czynienia z
lokalizacją krypt grobowych, czy może mowa o systemie tuneli,
podziemnych przejściach. Być może przeprowadzone prace przyniosą nowe
informacje na temat dziejów miejscowego kościoła, a w związku z tym
odkryją „zasypaną” legendę janowskich podziemi.
Dorota Kozdra
do
góry
Wydawca:
Parafia św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim
Redaguje zespół:
Dyrektor Redakcji: ks.
dr Jacek Staszak
Redaktor naczelny: Józef Łukasiewicz
Asystent kościelny: ks.
Michał Majecki
Adres
redakcji:
Parafia
Rzymskokatolicka p.w. św. Jana Chrzciciela
23-300 Janów Lubelski, ul. Szewska 1, tel. 15 872 01 11
|