PROGRAM RATOWANIA NADZIEI
Fragmenty homilii wygłoszonej 11 września 2005 r. w Janowie Lubelskim przez biskupa płockiego Stanisława Wielgusa w dwudziestolecie koronacji cudownego obrazu Matki Bożej Łaskawej Różańcowej
Za zaproszenie na tę dzisiejszą pielgrzymkę do Matki Bożej Janowskiej, a także za ogromnie miłe słowa powitania z całego serca dziękuję Jego Ekscelencji księdzu biskupowi profesorowi Andrzejowi Dziędze arcypasterzowi Kościoła sandomierskiego, mojemu Przyjacielowi i znakomitemu koledze z Katolickiego Uniwersytetu w Lublinie. Serdecznie także dziękuję księdzu infułatowi Edmundowi Markiewiczowi, z którym wiążą mnie więzy przyjaźni, trwającej od czterdziestu kilku lat, i w stosunku do którego mam ciągle niespłacony dług wdzięczności za duchową opiekę, jaką mnie otoczył, gdy jako młody kapłan rozpoczynałem pracę duszpasterską w Zamościu...
Całym moim sercem i szczerą modlitwą ogarniam w tej podniosłej chwili wszystkich moich rodaków przybyłych z różnych stron ukochanej ziemi janowskiej, w tym także z moich rodzinnych Wierzchowisk....
Ci, którzy nigdy nie zdradzili
Ślubując dziś wierność Chrystusowi i Jego Ewangelii, nawiązujemy do życia i postawy duchowej naszych rodziców, dziadków i wszystkich naszych przodków, którzy od stuleci żyli i pracowali na tej pięknej, ale bardzo trudnej i niebogatej ziemi, i którzy Chrystusa i Jego Najświętszej Matki nigdy nie zdradzili. Nigdy nie zwiodły ich ani fałszywe religie, jak to bywało w innych częściach Polski, ani bezbożnictwo i ateizm, który przemocą wciskano w świadomość Polaków przez prawie pięćdziesiąt lat rządów komunistycznych. Te trzy święte dla naszych przodków i dla nas słowa:
Bóg, Honor i Ojczyzna, wyznaczały mieszkańcom ziemi janowskiej sposób życia i postępowania. Pracując bardzo ciężko, nigdy nie odchodzili od Boga i Kościoła. W swoje zgrubiałe od bardzo ciężkiej pracy ręce codziennie brali różaniec i książeczkę do nabożeństwa. Dzień zaczynali i kończyli modlitwą. Nie zaniedbywali Mszy świętej niedzielnej i spowiedzi sakramentalnej (...). Nasi przodkowie żyli w ustawicznej obecności Boga. (...). Nasi dziadowie i ojcowie w momentach największych zagrożeń, zostawiali, nie raz i nie dwa, swoją ciężką pracę, swoje gospodarstwa i rodziny. Do stwardniałych od pługa rąk brali kosę obsadzoną na sztorc, szablę albo karabin i bronili swojej ziemi przed najeźdźcą i okupantem. Szli, do nierównej najczęściej walki, z pacierzem na ustach, z różańcem i z medalikiem Matki Najświętszej na piersiach i z wielką odwagą, którą umacniała świadomość, że towarzyszy im modlitwa matek, żon, dzieci i całych rodzin, że nad nimi rozpościera płaszcz swojej opieki Matka Najświętsza, która 350 lat temu uratowała Jasną Górę w czasie szwedzkiego potopu, którą w 1920 roku uratowała przed barbarzyńską bolszewicką nawałą Polskę i całą Europę i która czuwa nad wielbiącym Ją polskim narodem od tysiąca lat. Męstwo i wytrwałość naszych przodków umacniała także świadomość, że modli się za nich Kościół w każdej Mszy świętej oraz to wpojone im od dziecka przekonanie, że w historii niejednego człowieka są takie momenty, w których okazuje się, iż są takie sprawy i takie wartości, dla których trzeba narazić nawet życie ciała, aby uratować od zagłady ojczyznę i aby nie utracić wiecznego życia nieśmiertelnej duszy. Doskonale rozumieli to pochodzący z janowskiej ziemi żołnierze wielu wojen i powstań, w tym także partyzanci z lat czterdziestych minionego wieku, którzy chyba najskuteczniej i najdłużej w Polsce walczyli z barbarzyństwem niemieckim i sowieckim, i których groby rozsiane są po całej ziemi janowskiej, są one w naszych lasach i na każdym z naszych cmentarzy.
Obowiązkiem udział w głosowaniu
Źródłem mocy naszych przodków, polskich żołnierzy i partyzantów, całego naszego polskiego narodu; tej mocy, która pozwoliła mu przetrwać śmiertelne zagrożenia, osiągnąć, w cudowny wprost sposób, bez wojny, bez sierot, bez wdów, bez zniszczeń i rozpaczy - wolność i niepodległość -była wiara katolicka, a w niej wielka cześć do Matki Najświętszej, którą tak bardzo umocnił w naszych duszach nieodżałowanej pamięci Ojciec Święty sługa Boży Jan Paweł II, promotor jedynej w dziejach świata niekrwawej, ewangelicznej wprost, realizowanej przez ruch „Solidarność", rewolucji. On - Jan Paweł II Wielki – promotor niekrwawego wyzwolenia narodów Europy Środkowo-Wschodniej z kajdan sowieckiej dominacji, apostoł Bożej wolności; On, którego słuchał cały świat, bo głosił mu cztery fundamentalne dla niego wartości: poszanowanie życia od poczęcia do naturalnej śmierci, chleb i praca dla głodujących i bezrobotnych ludzi, pokój dla narodów dręczonych przez toczące się wojny i przez terroryzm oraz wolność dla zniewolonych i prześladowanych: politycznie, społecznie i religijnie. Ten program należy przypomnieć zwłaszcza dziś, gdy nasz naród, umęczony bezrobociem, korupcją wielu osób sprawujących władzę, coraz to większym rozwarstwieniem między niewielką liczbą bogaczy i ogromną liczbą ludzi biednych, a także oszustwami i kłamstwami wielu tych, którym lata temu oddał władzę nad sobą - pójdzie w najbliższym czasie do wyborów.
W tym momencie należy przypomnieć nam, polskim katolikom obowiązki, o których mówił Jan Paweł II. Przez dziesiątki lat ludzie wierzący w Boga i liczący się z Bożymi przykazaniami byli odsuwani od władzy i wpływu na obsadzanie ważnych politycznie i społecznie stanowisk. Głosowania, do których ich wzywano były czystą fikcją. Obecnie żyjemy w wolnym kraju. Wolność to wielki dar, a jednocześnie to wielka odpowiedzialność: za siebie, za swoich bliskich, za swoją wieś, miast i cały kraj. Obowiązkiem Polaka, zwłaszcza tego który myśli po katolicku, jest wziąć udział w głosowaniu. Podejść do urny wyborczej. Podejść, po to, by oddać głos na ludzi prawych, mądrych, uczciwych, myślących o dobru wspólnym, a nie o korzyściach dla siebie i swoich przyjaciół; Podejść po to, aby oddać głos na ludzi myślących po chrześcijańsku i w swoim codziennym życiu -rodzinnym i publicznym - szanujących Boże i naturalne prawo. Nie wolno nam mówić: nie interesują mnie wybory, ponieważ w ten sposób oddajemy władzę nad naszą Ojczyzną i nad nami samymi tym ludziom, których wizja świata, człowieka, przyszłość naszego narodu i prawa jest niechrześcijańska, jest nam całkowicie obca. Ponieważ w takim razie – jeśli nie będziemy głosować - poddajemy się bez żadnego oporu władzy ludzi, którzy podepczą nasze przekonania religijne (...).
Katolik ma obowiązek szanować każdego człowieka, to jednak nie oznacza, że my, chrześcijanie, mamy oddawać władzę rządzenia nami i naszym narodem oraz władzę ustanawiania prawa w ręce ludzi bezbożnych i nieuznających Bożych przykazań; takich, którzy chcą prawa do mordowania nienarodzonych dzieci, do zabijania ludzi starych i chorych; prawa do dokonywania zbrodniczych doświadczeń na ludzkich płodach oraz prawa do wprowadzenia sprzecznych z naturą i z ludzkim rozumem tzw. małżeństw homoseksualnych, które same w sobie są bluźnierstwem przeciw Bogu, za które On spalił Sodomę i Gomorę.
Europa rządzona przez ludzi bezbożnych
Jest rzeczą całkowicie niezrozumiałą i świadczącą o braku odpowiedzialności oraz o niezdolności do właściwej organizacji ludzi wierzących w Boga, że Europa Zachodnia, w osiemdziesięciu procentach chrześcijańska, rządzona jest obecnie przez ludzi bezbożnych, którzy walczyli zawzięcie o to, by nie wprowadzić do projektu konstytucji europejskiej wzmianki o Bogu i o chrześcijaństwie, którzy bez Boga i bez Ewangelii chcą budować przyszłość Europejczyków; którzy depczą w ustanawianych przez siebie prawach Dekalog; którzy nie liczą się z wiarą milionów ludzie
Jest także rzeczą niezrozumiałą, że Polska, w ponad dziewięćdziesięciu procentach katolicka, wybiera tak często do rządów, na senatorów i postów, ludzi niemających nic wspólnego z wiarą naszą i naszych przodków, tą wiarą, za którą walczyły i umierały całe pokolenia Polaków.
Jak ci wybrani przez wielu z nas w ostatnich wyborach posłowie i senatorowie sprawowali dany im, przede wszystkim przez katolików, mandat władzy, wiemy dziś dobrze. Wiemy dobrze, kto z nich upominał się o prawa narodu, a kto myślał tylko o sobie i swoich kolegach. Wiemy, kto bronił wartości narodowych i religijnych, a kto z nich je deptał i wyszydzał. Moralność chrześcijańska wzywa nas dziś do obowiązku wzięcia udziału w wyborach i do głosowania na tych ludzi, którzy z Bogiem prowadzić będą nasz naród w następnych latach (...).
Łatwo zejść na manowce życia
Dotyczy to także naszej religijnej wiary. Młodym ludziom proponowane są dzisiaj różne formy niechrześcijańskiej religijności, w której nie ma żadnych przykazań, żadnych nakazów ani zakazów. W których nie ma żadnych określonych prawd wiary. W których każdy może wierzyć, w co mu się podoba, i postępować, jak chce. W których każdy może sobie przebierać w prawdach wiary i w przykazaniach jak w ulęgałkach.
Zarówno Jan Paweł II, jak i obecny papież Benedykt XVI, w swoich wypowiedziach i tekstach ostrzegają przed taką religijnością, która nie jest od Chrystusa, która nie jest prawdziwa, która wiedzie młodych ludzi na manowce życia. Tak jak wszystko, co cenne, również prawdziwa, autentyczna wiara katolicka jest wymagająca. Wymaga ofiary, pracy nad sobą. Wymaga dźwigania krzyża naszych wyrzeczeń i ciężkiej pracy nad swoimi wadami. Wymaga częstego rachunku sumienia i ustawicznego nawracania się ku dobremu; ustawicznego powstawania z upadków moralnych, jakie się nam zdarzają. Nie ma autentycznej wiary katolickiej bez stałego kontaktu z Chrystusem, bez Mszy świętej niedzielnej, bez spowiedzi, bez Komunii świętej. Nie ma autentycznej wiary katolickiej bez łączności z Kościołem katolickim i z następcą świętego Piotra - każdorazowym papieżem (...) Dlatego nikt inny poza Ojcem Świętym nie może kierować Kościołem i naszą prawdziwą religią. Dlatego bądźmy wierni nauczaniu Kościoła. Nie ulegajmy błędnym poglądom, które zawsze głosili i dziś głoszą rozmaici fałszywi prorocy, którzy podobni są - jak mówi Ewangelia - do wilków w owczej skórze. Słodycz ich nauk jest zwyczajną trucizną, zabijającą życie dusz nieśmiertelnych.
Jedynie prawdziwa wiara katolicka, głoszona przez Kościół, integralna, tzn. uznająca wszystkie prawdy wiary i wszystkie przykazania, a nie tylko niektóre z nich - tylko taka wiara jest w stanie odpowiedzieć na wszystkie dręczące człowieka pytania. Pytania o to, po co istnieje na tym świecie, jak ma żyć, jaki jest sens jego istnienia, i co go czeka po śmierci...
do
góry
|