„W DROGĘ CZŁOWIEKA WPISANE JEST POWOŁANIE…”
Życie człowieka składa się z wielu dróg, dróżek i…
ścieżek. Jedne są proste, drugie kręte, jeszcze inne są drogą pod górkę,
czy… z górki. Wszystkie jednak prowadzą do Boga i do ludzi. To droga wiary,
siły i powołania. Trudno nam przewidzieć swoje życie, gdzie „poniesie” nas
los, jakich ludzi postawi nam na swej drodze kolejny dzień. Wszystko jednak
ma swój czas. Jeśli znaleźliśmy się „tu i teraz” to jest ku temu szczególny
powód. Ks. Kan Tomasz Lis jako nowy Proboszcz Parafii p.w. św. Jana
Chrzciciela w Janowie Lubelskim jest człowiekiem pełnym optymizmu, radości i
wrażliwości. Los poprowadził go do Janowa Lubelskiego, do Janowskiego
Sanktuarium.
Dorota Kozdra - Proszę Księdza, proszę
powiedzieć o początkach swojego powołania?
Ks. Tomasz Lis - Pochodzę z
miejscowości Brody w województwie świętokrzyskim. Moje powołanie do
kapłaństwa ukształtowało się w domu rodzinnym, w grupach duszpasterskich
przy parafii oraz w odkryciu w głębi serca Bożego wezwania. Powołanie zawsze
jest tajemnicą wyboru samego Chrystusa, który woła „Pójdź za Mną” i
odpowiedzią człowieka, który odkrywa to wezwanie i rusza w drogę za
Chrystusem. Po zdaniu matury w 1994 r. w Technikum Mechanicznym w
Starachowicach wstąpiłem do sandomierskiego seminarium duchownego. Zostałem
wyświęcony na kapłana w roku 2000 przez bpa Wacława Świerzawskiego. Po
święceniach zostałem skierowany jako wikariusz do nowo utworzonej parafii
Matki Bożej Różańcowej w Koprzywnicy, gdzie posługę proboszcza pełnił ks.
Jacek Staszak. Pan Bóg tak chciał, że po 20 latach nasze kapłańskie drogi
znów się spotkały. Po 3 latach posługi w tej parafii zostałem skierowany na
studia specjalistyczne do Rzymu. Studiowałem komunikację społeczną i
instytucjonalną oraz dziennikarstwo. Przez dwa lata w Rzymie pełniłem
posługę jako przełożony (prefekt do spraw studiów) w Międzynarodowym
Seminarium Duchownym im. Jana Pawła II. Było to bardzo ciekawe
doświadczenie, gdyż w tym seminarium studiowali klerycy niemal z całego
świata (od Wysp Samoa, przez Koreę, Filipiny, Kamerun, Kenię, Iran, po tych
pochodzących z Ameryki Południowej i krajów europejskich). Dzięki temu do
dziś mam przyjaciół księży w wielu krajach. To ubogaca w patrzeniu na
Kościół jako powszechną wspólnotę wierzących.
D.K. - Co uważa Ksiądz za najpiękniejsze w
kapłaństwie?
Ks. T. Lis - Samo kapłaństwo jest
piękne, bo jest służbą Bogu i drugiemu człowiekowi. Jestem szczęśliwy w
wyborze mojej drogi życiowej. Cieszę się, że każdego dnia mogę być tym,
którego Bóg posyła, by głosił jego Królestwo i prowadził innych do odkrycia
piękna i miłości Boga.
D.K. - Co najbardziej Ksiądz ceni w ludziach?
Ks. T. Lis - W każdym człowieku są
olbrzymie pokłady dobra. Bóg
stworzył nas pięknych i dobrych,
tylko ułomna ludzka natura czasem sprawia, że zamazujemy Boży obraz w nas.
Cenię w innych każde, nawet najmniejsze dobro, bo z tej małej iskierki można
zawsze rozniecić prawdziwy ogień. Wielką rzeczą jest dla mnie umiejętność
bycia pokornym. Nie jest to łatwe w dzisiejszym świecie, ale to wielka
cnota.
D. K. - Sukcesy duszpasterskie to zdaniem
Księdza..?
Ks. T. Lis - Trudno mówić o pracy
kapłańskiej w kategoriach sukcesu. Cieszy mnie to, co mogę uczynić jako
kapłan, dziennikarz, kolega, przyjaciel dla innych. Bycie dla …to sukces w
tym co robimy.
D. K. - Co było dla Księdza największym do tej
pory wyzwaniem?
Ks. T. Lis - Każdy dzień przynosi w
życiu niespodzianki i zaskakujące zadania. Jednym z takich wyzwań było
podjęcie studiów w Rzymie. Pojechałem do Wiecznego Miasta ze słabą
znajomością języka włoskiego, a jak się okazało po kilku tygodniach na
studiach dziennikarskich wymagano nie tylko znajomości języka mówionego, ale
także znacznej biegłości w
pisaniu. Pamiętam te kilka miesięcy bardzo intensywnej nauki, która
przynosiła efekty.
D.K. - Czy takie doświadczenie nauki i pracy
miało wpływ na Księdza życiowe wyzwania?
Ks. T. Lis - Jak już mówiłem był to
niezwykle ważny dla mnie czas. Spędziłem w Rzymie 5 lat. Studia przyniosły
poszerzenie wiedzy i nabycie warsztatu dziennikarskiego. Potem byłem
przełożonym w seminarium międzynarodowym, co w perspektywie czasu jest
wielkim bogactwem i umiejętnością patrzenia na Kościół powszechny i jego
wyzwania i zadania. Niezwykle cennym doświadczeniem była moja posługa w
rzymskim więzieniu. Pełniłem tam funkcję kapelana dla osadzonych Polaków.
D.K. - Czy Ksiądz miał możliwość spotkać na
swej drodze kapłaństwa naszego Papieża Jana Pawła II? W jakich to było
okolicznościach?
Ks. T. Lis - Świętego Jana Pawła II
miałem szczęście spotkać kilkakrotnie. Pierwszym, chyba najbardziej
niezapomnianym spotkaniem było to na sandomierskich Błoniach w 1999 r.
Miałem to szczęście być bardzo blisko papieża Polaka bo służyłem do Mszy św.
jako diakon. Czytałem podczas tej Mszy św. Ewangelię. Jeśli ktoś znajdzie
tamto nagranie z TVP to będzie mnie trudno rozpoznać, bo wtedy miałem dużo
bujniejszą fryzurę niż teraz (uśmiech). Miałem także okazję spotkać Jana
Pawła II kilka razy w Rzymie na prywatnej audiencji. Wziąłem udział w jednej
z ostatnich takich audiencji przed chorobą papieża. Jako student
dziennikarstwa na rzymskim Uniwersytecie Świętego Krzyża obsługiwaliśmy
medialnie dni w których Kościół żegnał Wielkiego Papieża. Były to z jednej
strony dni wytężonej pracy, a z drugiej wielkiego przeżycia i doświadczenia
jak cały świat żegnał papieża Polaka. Tamte dni pozostały w mojej pamięci.
D. K. - Proszę powiedzieć o swoich
zainteresowaniach?
Ks. T. Lis - Hmmmm jest ich wiele.
Jeśli mówimy o zainteresowaniach to praca jako dziennikarza w Gościu
Niedzielnym otworzyła szeroki krąg moich zainteresowań. Naprawdę,
dziennikarstwo rozwija na wiele dziedzin nauki i życia. Generalnie bardzo
lubię historię. Staram się szybko poznać przeszłość miejsca, gdzie jestem.
Myślę, że mógłbym już dużo powiedzieć o historii rodziny Zamoyskich,
dziejach Janowa i Białej, czy kulturze i folklorze regionu. Jest on
niezwykle fascynujący i cenię ludzi, którzy dokładają starań, aby to co
wypracowały pokolenia nie uległo zapomnieniu. To ważne i cenne. Poza tym,
jak każdy mam swoje hobby. Wielu mieszkańców już spotkało mnie na rowerze
wśród janowskich lasów, czy biegającego wokół zalewu. Bo lubię ruch i sport.
Gram w piłkę nożną i bardzo dużo pływam. Szkoda, że z powodów pandemii
miejscowy basen jest nieczynny. Mam nadzieję, że już niedługo będzie można z
niego korzystać. Wieczorami, gdy nie piszę artykułów do Gościa Niedzielnego
lubię poczytać dobrą książkę.
D.K. - Czy Ksiądz ma swoje życiowe motto, jakąś
tzw. złotą myśl, która prowadzi Księdza pod drodze kapłańskiej?
Ks. T. Lis - Tak. Mottem mojego
kapłaństwa są słowa z hymnu Maryi Magnificat. „Wielkie rzeczy uczynił mi
Wszechmocny. Święte jest Jego imię”. Jestem kapłanem zakorzenionym w Maryi,
może dlatego właśnie Ona sprawiła, że posługuję tutaj w Janowie.
D. K. - Jako nowy Proboszcz parafii św. Jana
Chrzciciela jakie ma plany na przyszłość. Czy mógłby Ksiądz uchylić rąbka
tajemnicy?
Ks. T. Lis - Proboszcz ma dwa naczelne
zadania w parafii: troszczyć się o zbawienie powierzonych mu wiernych i dbać
o dobra materialne parafii. Myślę, że w tym kryją się całe moje plany.
D. K. - Jakie zadania stoją przed Księdzem w
tutejszej parafii?
Ks. T. Lis - Nie ustawać w
propagowaniu kultu Maryi, która objawiając się w tym miejscu 1645 r.
powiedziała „jest wola Boża, aby się chwała Jego na tym miejscu i pamiątkę
Moją odprawiała”. To było zadanie moich poprzedników proboszczów i ja z
wielką powagą i odpowiedzialnością go podejmuję. A sposobów realizacji tego
zadania nie brakuje. Przynoszą je wyzwania współczesnego czasu. Wiem, że
wspierają mnie w tym nie tylko parafianie, ale także mieszkańcy Janowa i
okolic, którzy odwiedzają to miejsce. Jestem za to bardzo wdzięczny.
D.K. - Jak Ksiądz czuje się w Janowie
Lubelskim?
Ks. T. Lis - Na razie zdrowo
(uśmiech), co w czasach pandemii jest niezwykle ważne. Dziękuję za wspaniałe
przyjęcie przez parafian. Na każdym kroku spotykam się z wielką życzliwością
ludzi. Począwszy od władz powiatu, miasta, służb, administracji i
mieszkańców. Mimo noszenia maseczek widzę pełne życzliwości oczy.
Największym moim bólem jest to, że po trzech miesiącach nadal nie mam
możliwości poznania twarzy moich parafian i mieszkańców Janowa. To wynik
noszenie maseczek. Mam nadzieję i modlę się, by ta sytuacja się zmieniła.
Proszę uwierzyć, że to niezwykle trudne być proboszczem, a nie znać swoich
parafian, którzy tworzą jedną rodzinę.
D.K. - Od 2010 roku jest Ksiądz rzecznikiem
Biskupa Sandomierskiego i Redaktorem Naczelnym Gościa Niedzielnego. Pomimo
pełnienia nowej funkcji Proboszcza, Ksiądz w dalszym ciągu jest blisko ludzi
i wydarzeń. Co dla Księdza jest trudne w tej pracy, a co daje Księdzu
satysfakcję?
Ks. T. Lis - Jeśli się kocha to, co
się robi, to nie widzi się w tym trudności. Trzeba dobrze organizować sobie
czas, wtedy wystarcza go na wszystko. W moim codziennym grafiku nie może
zabraknąć modlitwy, czasu dla innych i chwili dla siebie czyli zresetowania
myśli.
D.K. - Jako Nowy Proboszcz redaguje Ksiądz
„Różę w Rodzinie”. O czym możemy przeczytać w ostatnim numerze?
Ks. T. Lis - Róża w Rodzinie ma nową
odsłonę. Chcę, aby w tym piśmie każdy znalazł coś dla siebie. Od młodych po
seniorów. Czy się to udaje? ocenią czytelnicy.
D.K. - Boże Narodzenie
to święta radości, oczekiwania. To czas, w którym
na nowo ożywają, a może i rodzą się takie słowa jak
pojednanie, zrozumienie. Czego życzyłby Ksiądz Proboszcz swoim parafianom?
Ks. T. Lis - Boże Narodzenie to przede
wszystkim przyjście Boga do swoich. Jezus rodząc się w Betlejem, witany był
najpierw przez pasterzy, dopiero potem przez królów i mędrców. Chciałbym,
abyśmy wszyscy wyszli jak pasterze … z pośpiechem przywitać Pana. Dziś
czasem zapominamy dlaczego świętujemy! Zwracamy uwagę na piękną choinkę,
dobrze zastawiony stół, spotkanie z rodziną (w tym roku w wąskim gronie) a
umyka nam sedno świąt Bożego Narodzenia. Przypomina mi to sytuację z
Betlejem. Nikt z jego mieszkańców nie zauważył, że Jezus się narodził.
Życzę, aby nasza świąteczna radość płynęła z tego, że Bóg rodzi się w nas.
D.K. - Czego możemy życzyć Księdzu Proboszczowi
w nowym 2021 roku ?
Ks. T. Lis - Bym był dobrym kapłanem.
Dziękuję za rozmowę.
Ja również dziękuję za rozmowę i życzę wszystkiego
dobrego.
Dorota Kozdra
www.janowlubelski.pl